Ukraina, o której mówią zachodni politycy, nie istnieje. Tak jak nie istnieje już Unia, o której marzą demonstranci z kijowskiego Majdanu - korespondencja z Kijowa.
Jest jeszcze jeden wątek, który stawia w zupełnie innym świetle grę wokół Ukrainy. Powszechnie wiadomo, że Janukowycz musiał dostać od Moskwy „lepszą ofertę dla Ukrainy”. To może oznaczać jednak tylko tyle, że Ukraina dostanie pieniądze na różne inwestycje. I doraźnie to jest ważne. Tyle tylko, że jedną z inwestycji, które mają być pokryte za rosyjskie pieniądze, jest most kolejowo-drogowy łączący Krym z Kaukazem (między Kereczem i Półwyspem Tamańskim), a inwestycję prowadzi jedno z konsorcjów należących do imperium… Janukowycza. A że jest to oczko w jego głowie świadczy fakt, że budowę mostu zapowiadał już kilka lat temu. – Inwestycja warta jest ponad 2 mld dolarów i o te pieniądze w gruncie rzeczy chodzi – mówi nasz informator, proszący o anonimowość. – Nie mam wątpliwości, że Janukowycz nie jest politykiem, tylko biznesmanem i że to sprawy biznesowe i najbliższe wybory kierują jego decyzjami – dodaje.
A co najgorsze – nie widać alternatywy. – Julia Tymoszenko? Toż ona taka sama jak Janukowycz – usłyszałem wczoraj od kijowskiego taksówkarza. Ameryki przede mną nie odkrył, tylko potwierdził, że zwykli ludzie też wiedzą, jak wygląda cała scena polityczna na Ukrainie. W tym kontekście pozytywna energia i młodzieńcza naiwność z kijowskiego Majdanu są w pewnym sensie ruchem bezradności wobec nienaruszalnego, zdawałoby się, systemu.
Po czwarte wreszcie – nie należy zapominać, że Ukraińcy na Majdanie marzą o wstąpieniu do Unii, jaka… już nie istnieje. Marzą o swobodach gospodarczych, a tymczasem kolejne regulacje wymyślane przy biurkach Komisji Europejskiej skutecznie dławią konkurencyjność gospodarek krajowych. Marzą o wspólnej walucie, a strefa euro przeżyła trzęsienie ziemi, które było do przewidzenia przy minimalnej znajomości zasad ekonomii i polityki monetarnej. Mówią o „wartościach europejskich”, a tymczasem Europa przeżywa głęboki kryzys tożsamości. Nie ma zatem Unii, do której aspirują młodsi i starsi z Majdanu.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny