Po mediach gruchnęło o przełomie w Kościele, którym miałoby być dopuszczenie do sakramentów tych, którzy sakramentów przyjmować nie powinni. Nie ma takiego przełomu i nie będzie.
08.10.2013 13:30 GOSC.PL
Gdybyśmy, jako medium katolickie, zajmowali się odkręcaniem wszystkich bzdur, jakie opowiada się o Kościele, nie starczyłoby czasu na nic innego. Ale jedna z większych bzdur tłucze się po mediach od wczoraj, jakoby Kościół niemiecki dopuścił do Komunii rozwodników (a konkretnie osoby żyjące w niesakramentalnych związkach). „Przełom w Kościele katolickim. W Niemczech sakramenty dla rozwodników” – głosi tytuł na stronie wyborcza.pl.
Że niby archidiecezja we Fryburgu wydała co do tego „nowe zalecenia” (o co dokładnie chodzi oraz wyjaśnienia rzecznika Stolicy Apostolskiej przeczytaj w tekście Nierozerwalność małżeństwa absolutna).
Prawda jest taka, że diecezja nie może żadnych tego rodzaju zaleceń wydawać. Tym bardziej, że, jak czytamy, nic takiego nie podpisał tamtejszy biskup. Bo i podpisać nie mógł. O takich rzeczach nie może decydować ani diecezja, ani episkopat, ani nawet papież, bo nierozerwalność małżeńska nie jest pomysłem ludzkim, tylko pochodzi z nakazu Bożego. Jezus powiedział to zupełnie jasno: „Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. (Łk 16,18)
Mówi o tym też św. Paweł: „Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony”. (1 Kor 7,10-11)
Czy coś tu brzmi niejasno? A to tylko niektóre z wielu tekstów biblijnych, które nie zostawiają wątpliwości, jaka jest wola Boża względem małżeństw.
W Niemczech rzeczywiście są księża, którzy pozwalają osobom żyjącym w cudzołożnych związkach przystępować do Komunii, ale robią to wbrew prawu Kościoła i obciążają w ten sposób swoje sumienie. Ich postawa wynika prawdopodobnie z mentalności, wedle której miłość chrześcijańska zakazuje czegokolwiek zakazywać. Wedle tej „teologii” grzechem jest sprawić człowiekowi jakikolwiek zawód i spowodować, że będzie mu przykro. W tej wizji Jezus jest złotą rybką, która spełnia wszelkie zachcianki, również jednoznacznie grzeszne. Sytuacja Kościoła niemieckiego, w którym już tylko 11 proc. katolików w ogóle praktykuje, pokazuje, czym kończy się polityka osłabiania zasad. Gdzie Kościół chce być instytucją, która oferuje ludziom coraz wygodniejszą doczesność, przegra w konkurencji z pierwszym lepszym supermarketem.
Kościół musi być wierny nauce Jezusa, choćby niewierności oczekiwało dokładnie całe społeczeństwo. Kłamstwo nie staje się prawdą przez to, że większość uzna je za pożądane. Ale co ważniejsze – ludzie nie staną się szczęśliwi przez to, że otrzymają to, do czego nie mają prawa. Przeciwnie – Komunia św. przyjmowana w stanie grzechu ciężkiego jest świętokradztwem i zamiast błogosławieństwa przynosi przekleństwo. Czy tak ma wyglądać to „dobro”, które podtykają ludziom pod nos usłużni księża?
Należy więc sobie postawić najprostsze pytania: czy zawarcie związku, gdy trwa małżeństwo, jest cudzołóstwem? Odpowiedź musi brzmieć: „tak”.
Czy cudzołóstwo jest grzechem? Odpowiedź musi brzmieć: „tak”.
Czy w stanie grzechu można przystępować do Komunii? Odpowiedź musi brzmieć: „nie”.
To elementarz. Takich rzeczy uczy się dzieci na religii. Oczywiście wszystko można przekombinować i gdy kto chce, może „udowodnić” nawet to, że Bóg chce związków międzygatunkowych. Ale to nie będzie nauka Kościoła.
Ja wiem – wedle życzeń świata, katolik powinien przymilnie ćwierkać i zapomnieć o niektórych fragmentach Pisma świętego. A ja jednak przypomnę:
„Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło” (1 Kor 11,27-30).
A potem się ludzie dziwią, czemu, choć wszystko mają – nawet sakramenty – czują pustkę, samotność i są nieszczęśliwi.
Franciszek Kucharczak