Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Rachunek sumienia z alpinizmu

Raport ws. Broad Peak to odważna próba zmierzenia się świata wspinaczkowego z trudną prawdą i przypomnienia czym jest alpinizm. Jednym się to udaje, innym chyba brak odwagi.

Na ten raport czekało nie tylko środowisko wspinaczkowe, ale prawie cała Polska. Tragedia na Broad Peaku, która przyćmiła pierwsze, zimowe wejście na ten szczyt, stała się tematem wielu dyskusji i publicznych ocen. Jeszcze w marcu w komentarzu „Obrona himalaistów” sprzeciwiałem się wydawaniu przedwczesnych osądów, których w mediach krążyła niezliczona ilość. Sprzeciwiałem dlatego, bo do postawienia publicznych oskarżeń potrzeba twardych faktów. Sugerowałem, by z wyrokami zaczekać na wyjaśnienia pozostałych członków ekspedycji, na ocenę dokonaną przez zespół ekspertów. Pewna część czytelników  zarzuciła mi, że nie można czekać, bo środowisko wspinaczkowe w obawie przed utratą sponsorów zmiecie sprawę pod dywan, ewentualnie obarczając odpowiedzialnością tych, którzy zostali w Karakorum na zawsze. Dzisiaj mam w ręku  24-stronnicowy raport komisji Polskiego Związku Alpinizmu dotyczący okoliczności i przyczyn wypadku, w którym zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski.

Nie będę wchodził w szczegóły raportu. Jego omówienie możemy przeczytać w tekście „Broad Peak: raport miażdżący dla Bieleckiego”. Jednak chcę poruszyć kilka istotnych kwestii, które raport przedstawia.

Po pierwsze opinie i wnioski w nim zawarte nie są efektem subiektywnych emocji, ale wnikliwej analizy wszelkich możliwych materiałów z wyprawy, konsultacji z innymi himalaistami posiadającymi doświadczenie z gór najwyższych zimą, konsultacji medycznej i relacji z letniej wyprawy, której celem było odnalezienie ciał Berbeki i Kowalskiego. Komisja pod przewodnictwem Piotra Pustelnika z najwyższą starannością przesłuchała świadków, nagrania rozmów oraz dokumenty organizatora wyprawy. Przeanalizowano ekspedycje od samego początku, także pod kątem przygotowań i doboru uczestników. I wnioski jakie zawarto w raporcie nie są zawieszone w powietrzu. Nie ma gdybań, zastanawiania się nad tym, co stałoby się, gdyby wspinacze postąpili inaczej. Jest ocena faktów. Na podstawie dostępnych dowodów.

Po drugie wnioski z cała pewnością nie są próbą „zamiatania pod dywan” czego obawiała się część obserwatorów. Raport szczegółowo ocenia kolejne etapy wyprawy i działania jej poszczególnych uczestników. Wyjątkowo negatywnie wypada w nich postać Adama Bieleckiego, jednego z najbardziej utalentowanych himalaistów świata. Mniej obrywa się Arturowi Małkowi, który, choć również nie działał w zespole, to jednak zreflektował się i próbował podjąć akcje ratunkową. Komisja ma także pewne konkretne zastrzeżenia do niektórych działań Krzysztofa Wielickiego, ale podkreśla też szereg jego dobrych decyzji. Cały dokument dostrzega dobre strony wyprawy i popełnione błędy. Raport jest uczciwy i odważny. Odważny dlatego, bo może zniechęcić ewentualnych sponsorów do finansowania kolejnych wypraw. Ale czy pieniądze są najważniejsze? Czy ważniejsza nie jest prawda? Konieczność wyciągnięcia wniosków po to, by w przyszłości takich tragedii było jak najmniej?

Po trzecie – raport o Broad Peaku jest istotny nie tylko dla tej jednej wyprawy, jej uczestników i ich rodzin. Śmiało można nazwać go manifestem tego, czym jest alpinizm. Odważnym przypomnieniem sobie i swojemu środowisku, że zdobywanie gór to znacznie więcej niż sport, a w góry nie można wychodzić jedynie dla sławy. Jest to potrzebne tym bardziej, że już teraz w sieci można spotkać liczne komentarze krytyczne pod adresem autorów raportu, już pojawiają się oskarżenia o lincz na Bieleckim i agresywne komentarze pod adresem Piotra Pustelnika, Anny Czerwińskiej i pozostałych członków komisji. Zastanawia mnie jedynie czy ta agresja, ten brak zgody na weryfikację działań i swego rodzaju autokrytykę środowiska nie świadczą o tym, że nie wszyscy do końca rozumieją na czym polega piękno zdobywania gór?

W jednym z ostatnich akapitów raportu możemy przeczytać:

„Mamy świadomość, że zachowanie zasady działania zespołowego nie zawsze może uchronić zespół wspinaczkowy od nieszczęśliwych wypadków, ale uważamy, że trzeba, powinno się i należy podjąć próbę pomocy nawet wtedy, kiedy podnosi to poziom ryzyka osobie pomagającej. […] Jesteśmy przekonani, że podstawowe zasady, na których zbudowano alpinizm – nie zmieniły się. Jedną z nich, w naszym przekonaniu fundamentalną, jest partnerstwo. […] Uważamy, że ludzki pierwiastek w tym sporcie stanowi o jego wartości i powadze. Stanowi o tym, że alpinizm wzbogaca tych, którzy go uprawiają, daje im satysfakcję z rozwoju świadomości i odpowiedzialności”.

Dobrze, że tak szeroko komentowany raport o tym przypomina. Obyśmy pamiętali o tym zawsze, kiedy wychodzimy w góry. Niezależnie czy idziemy w Himalaje, Alpy, Tatry czy Beskidy.

Cały raport dostępny TUTAJ.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera