Nowy Numer 16/2024 Archiwum

To było dzieło Boga

Zaczęło się od domu przerobionego na kaplicę. Dziś parafia ma cztery punkty sakralne, wokół których skupia się życie religijne wiernych.

Faryny to miejscowość położona na pograniczu mazursko-
-kurpiowskim. Po przyjeździe na te tereny baptystów, w ostatnich dekadach XIX wieku, pojawiło się tu zjawisko dwuwyznaniowości w jednej rodzinie, tzn. chłopcy byli chrzczeni w kościele ewangelicko-augsburskim w Ro-
zogach, córki zaś w kościele baptystów w Świętajnie. Baptyści dopuszczali bowiem kobiety do posługi lektorskiej i kantorskiej. W czasie wojny Niemcy utworzyli w wiosce podobóz jeniecki, 
w którym przebywali katoliccy jeńcy z Francji, Czech i Belgii. Wiele ryzykowali, uczestnicząc potajemnie we Mszach św. w Klonie.
Po wojnie w Farynach i pobliskich miejscowościach osiedliła się napływająca ludność katolicka, zwłaszcza z ziemi kurpiowskiej. Aby dotrzeć na Eucharystię, musieli przejść 11 km do kościoła w Klonie lub 13 km do Myszyńca. Przez 10 lat taka sytuacja przyczyniła się do zniechęcenia i utraty więzi duszpasterskiej. Mimo to znaleźli się gorliwi, którzy postanowili utworzyć Społeczny Komitet Budowy Kaplicy w Farynach: Bolesław Szok, Franciszek Drężek, Józef Stachelek i Antoni Pliszka. Po wielu zabiegach 26 października 1957 r. poświęcono kaplicę, a ks. Jan Kipiel został duszpasterzem. Jego następcą był ks. Jan Suwała. W 1972 r. samodzielnym wikarym został ks. Józef Dziwik, którego 10 lat później, kiedy ustanowiono parafię pw. Matki Bożej Królowej Polski, mianowano jej proboszczem. – Kiedy tu przyjechałem, źródłem utrzymania były rolnictwo i praca w lasach. Dziś z rolnictwa żyje zaledwie 26 rodzin. Większość utrzymuje się z rent i emerytur, sezonowo dorabiając zbieraniem runa leśnego. Ubożenie powoduje migrację ludzi młodych. Na terenie parafii nie ma już żadnych zakładów, zlikwidowano również 6 działających tu wcześniej szkół – mówi ks. Dziwik. Podkreśla, że parafianie, mimo trudnej sytuacji materialnej, zawsze życzliwie go wspomagali. – Łatwo nie było i nie jest, ale żyć i pracować nie tylko można, ale i trzeba – dodaje proboszcz.
Do parafii, oprócz kościółka w Farynach, należy kościół pw. Miłosierdzia Bożego w Długim Borku i kaplice w Kowaliku i Spalinach. Także każdej niedzieli i w święta proboszcz musi przejechać prawie 50 km, by w każdym miejscu odprawić Mszę św. W tym roku z dniem 31 sierpnia, po 41 latach posługi duszpasterskiej w Farynach, ks. Józef Dziwik odchodzi na emeryturę. Na pewno wspaniałą pamiątką po pracy w parafii jest kronika-pamiętnik, którą ks. Józef prowadzi bez przerwy od momentu rozpoczęcia pracy w tutejszej parafii.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy