Okazuje się, że rozłam może raczej przyjść ze strony tych, którzy wysoko niosą sztandar „Kościoła otwartego”.
Zatroskani inaczej o Kościół katolicki w Polsce straszyli nas swego czasu niebezpieczeństwem „moherowej schizmy”. Po śmierci Jana Pawła II groziło nam ponoć, że ojciec dyrektor pociągnie za sobą „swoich wyznawców” i wypowie posłuszeństwo biskupom. Modernizatorzy Kościoła ubolewali, że „rozwój Rodziny Radia Maryja może prowadzić do powstawania równoległych struktur kościelnych, niezależnych od episkopatu”. Słuchacze toruńskiej rozgłośni mieli reprezentować „chrześcijaństwo obrządku prywatnego”. Siły postępu postulowały więc, by w trybie natychmiastowym i bezpośrednim usunąć Rydzyka. Tego rodzaju strachy na lachy miały się nijak do rzeczywistości. Były raczej swoistą propagandą służącą osiąganiu określonych celów ideologicznych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ