Co by się stałoby, gdyby zabrakło zgromadzeń zakonnych ?
Na to pytanie odpowiedział sekretarz generalny konferencji męskich zgromadzeń zakonnych w Austrii, salwatorianin o. Erhard Rauch. Z przedstawionych przez niego danych wynika, że 70 proc. zabytkowych obiektów kulturalnych w tym kraju musiałoby zostać zamkniętych, 20 proc. pacjentów w szpitalach pozostałoby bez opieki, a 70 tys. uczniów musiałoby szukać nowej szkoły. Jego wypowiedź miała miejsce w kontekście debaty o dotacjach z kasy państwowej, jakie w Austrii od 1955 r. otrzymują Kościoły katolicki i ewangelicki oraz żydowskie gminy wyznaniowe, jako częściową rekompensatę za majątek zabrany im przez nazistów po przyłączeniu Austrii do III Rzeszy. O Rauch zwrócił uwagę, że Kościół nie tyle otrzymuje subwencje ze strony państwa, co różne zadania, które realizuje często taniej i lepiej, aniżeli robią to instytucje świeckie.
Prowadzone przez klasztory szpitale, domy opieki oraz szkoły i przedszkola są tańsze, aniżeli prowadzone przez instytucje państwowe, bądź samorządowe. Koszt szpitali zarządzanych przez klasztory jest o ponad 10 proc. niższy, aniżeli placówek prowadzonych przez samorządy. Z badań wynika, że szpitale zakonne lepiej gospodarzą powierzonymi im środkami, robią bardziej racjonalne zakupy oraz nie wydają pieniędzy na zbędną reklamę i reprezentację. Z wyliczeń przedstawionych przez o. Raucha wynika, że statystyczny pacjent w systemie opieki państwowej kosztuje przeciętnie 170 euro, natomiast w systemie opieki zakonnej ok. 145 euro. Powszechne jest przy tym przekonanie, że opieka medyczna w szpitalach prowadzonych przez zakony jest lepsza, a pacjent jest tam tratowany bardziej podmiotowo. Dzięki temu Wspólnota Robocza Szpitali Zakonnych w Austrii oszczędza rocznie dla austriackiego podatnika blisko 200 mln. euro rocznie.
Andrzej Grajewski /Kirche bunt