Seksedukacja po szwajcarsku. Sex-box dla przedszkoli zawiera dwa pluszaki: penisa w stanie wzwodu i rozchyloną waginę. W Polsce też się to już zaczyna. Rodzice bez ogródek muszą solidarnie powiedzieć ministerstwu krótkie i stanowcze NON POSSUMUS.
Przeczytałam na Gosc.pl Panstwa komentarze do konferencji MEN na temat seksualizacji dzieci w szkołach i śpieszę z dodatkowymi materiałami na ten temat.
W Bazylei (Szwajcaria), w której mieszkam, podobna burza miała miejsce 2 lata temu.
Władze kantonalne zaproponowały obowiązkową edukację seksualną już dla czterolatków. Spokojni z natury Szwajcarzy, po zapoznaniu się z programem, a szczególnie z materiałami edukacyjnymi, zwarli szeregi. W ciągu zaledwie kilku dni zawiązały się rożne inicjatywy, aby pomysł zdusić w zarodku. Rzecz nazwano po imieniu – za całą akcją musi stać lobby pedofilskie, bo przecież żaden normalny rodzic nie wymyśliłby dla swojego czterolatka zabawek rodem z sex-shopu.
Załączam linki do zdjęcia z tak zwanym sex-boxem, przeznaczonym dla przedszkoli. Opublikował go w pełnej krasie lokalny tabloid Blick – zawiera między innymi dwa pluszaki: penisa w stanie wzwodu i rozchyloną waginę. Zabawki w sam raz do zabawy w kąciku przedszkolnym!
http://www.blick.ch/news/schweiz/verdirbt-dieser-sex-koffer-unsere-kinder-id76220.html
Wydaje się, że w następnej wersji władze kantonalne okroiły kuferek z pluszaków. Na stronie komitetu rodziców nie ma ich już na zdjęciach.
Bazylejskim rodzicom zajęło kilka miesięcy, aby kanton wycofał się rakiem z pomysłu.
Proszę zauważyć, jak szerokie poparcie miała akcja protestacyjna. Na wyżej wymienionej stronie zebrano prawie 100 tys. podpisów, przy czym cały okręg bazylejski liczy ok. 400 tys. mieszkańców (160 tys. Bazylea Miasto Basel Stadt plus 260 tys. tzw. okręg bazylejski Basel Land).
Nie ma żadnych podstaw aby sądzić, że propozycje przedstawione przez MEN nie pójdą w tym samym kierunku co pomysł szwajcarski – w końcu oba wywodzą się z zaleceń WHO.
Wersal się skończył, gra toczy się o cale przyszłe pokolenia dzieci, które będą narażone na – nie boję się użyć tego słowa – gwałt na swojej dziecięcej niewinności. Dlatego polscy rodzice bez ogródek muszą solidarnie powiedzieć ministerstwu krótkie i stanowcze NON POSSUMUS.
Serdecznie Państwa pozdrawiam!
Anna Bartosik-Lielbriedis