Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rany na rany

„Drzwi były zamknięte z obawy…”. Strach ma wielkie oczy. Wiele bolesnych przeżyć w naszym życiu owocuje lękiem.

tomasz.jaklewicz@gosc.pl Zawsze są jakieś sprawy, które nas przerastają. Za trudne, nie do udźwignięcia. Sytuacje, w których zawiedliśmy, pogubiliśmy się, nie zdaliśmy egzaminu, okazaliśmy się słabi. Zostaliśmy przetrąceni przez krzyż. Wtedy przychodzi ochota zamknąć się przed światem, innymi, może nawet przed Bogiem. I tak siedzieć bez pomysłu na dalsze życie. Apatia, lęk, brak nadziei. Gdzie są te nasze pozamykane przestrzenie, które wołają w nas o uzdrowienie, otwarcie, nową nadzieję? 2 „»Pokój wam!«. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok”. Zmartwychwstały Pan przynosi wszystkim wystraszonym i pogubionym dar pokoju. Znakomicie rozwija się dziś przemysł środków przeciwbólowych, uspokajających, antydepresyjnych. Taka chemiczna litość pomaga tylko na chwilę, niczego nie rozwiązuje. Potrzebujemy pokoju, który płynie z Bożego miłosierdzia. Przebaczenia, które leczy serce. Lekarstwem na nasze rany są Jego rany. Dlatego pokazał im ręce i bok. Bezwarunkowa Boża miłość skutecznie tamuje krwotok z naszych ran. Zmartwychwstały nie przychodzi triumfalnie, ale jako zraniony Pasterz, który ofiaruje przebaczenie. 3 „Nie uwierzę”. Wszystkie ewangeliczne świadectwa spotkań ze Zmartwychwstałym akcentują, jak trudno jest uwierzyć, że to prawda. Jedziemy na tym samym wózku co Tomasz. Ale tu jest punkt, od którego zależy wszystko. Czy godzimy się na takiego Boga, którego można wtłoczyć w nasze ramy, czy też pozwalamy Mu dokonywać rzeczy niewyobrażalnych? Albo chrześcijaństwo jest mrzonką, albo ogłasza coś, co rzeczywiście zmienia świat, zmienia moje życie. „Od Zmartwychwstania zależy to, czy Jezus tylko był, czy też również jest” (Benedykt XVI). Tomasz Apostoł wątpił, ale walczył o wiarę, nawet wtedy, gdy wołał: „jeśli… nie uwierzę”. Chciał się przekonać, jaka jest prawda. Ile we mnie jest tego żaru, takiej determinacji? 4 „Nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Jezus walczył jeszcze mocniej o wiarę Tomasza niż on sam. Pociesza myśl, że Chrystus walczy również o moją wiarę. On nas niesie, podtrzymuje, chroni. Wie, że nie jest nam łatwo wierzyć, że chcielibyśmy widzieć wyraźniej, dotknąć, przekonać się raz na zawsze. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Dosłownie „szczęśliwi”. Czy wierząc, czujesz się błogosławiony, szczęśliwy? 5 „I wiele innych znaków (…) uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli… i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego”. Nie widzimy tak, jak widział św. Tomasz. Mamy tylko księgę z zapisem znaków Jezusa – owoc świadectwa uczniów. To musi wystarczyć. Znak domaga się odczytania, wskazuje na coś poza sobą. Ewangelia ma tylko jeden cel – budzić wiarę dającą „życie w imię Jego”. Przez nią Zmartwychwstały puka do moich zamkniętych drzwi, wnosi pokój, pokazuje rany – znak swojej miłości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy