Okazuje się, że bankrutującego członka UE nie da się ratować bez pomocy Rosji. Tego w najczarniejszym scenariuszu nie przewidział żaden z opasłych unijnych traktatów.
Sytuacja zagrożonego bankructwem Cypru jest „ryzykiem systemowym” dla strefy euro – przyznał szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem. Co w języku dyplomatycznym oznacza po prostu: toniemy! Bo „ryzyko systemowe” oznacza ni mniej, ni więcej tylko możliwość upadku całego projektu wspólnej waluty, a nie tylko zatonięcia jednej wyspy, czyli pływającego między Europą, Bliskim Wschodem a Rosją Cypru. Dryfującego coraz wyraźniej w stronę tej ostatniej.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
Jacek Dziedzina