Początek stanu wojennego i rozmowa z księdzem Popiełuszką – te dwa momenty z życia śp. kard. Józefa Glempa wspominał Jego wieloletni najbliższy współpracownik, obecnie biskup łowicki Andrzej F. Dziuba.
- Pierwsza scena to słynne kazanie księdza Prymasa w kościele jezuitów 13 grudnia 1981 r. - powiedział bp Dziuba serwisowi gosc.pl. „Nie ma większej wartości nad życie ludzkie, dlatego sam będę wołał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał iść boso i na kolanach błagać: nie podejmujcie walki Polak przeciwko Polakowi” – mówił wówczas Prymas. Wielu odebrało to jako zbytnią uległość wobec komunistycznego reżimu. – Wiem, ile potem spadło na niego nienawiści, ile niezrozumienia. Ile słów, ile gestów musiał przyjąć w pokorze – wspomina dawny sekretarz zmarłego Prymasa. Podkreśla przy tym, że dziś widać, że to nie Kardynał mówił dobrze, ale że to Bóg mówił przez Niego. – Miał wtedy niewiele ponad 50 lat i musiał udźwignąć ciężar odpowiedzialności za Kościół. Ale ufał Panu Bogu, ufał Bożej Opatrzności - podsumował bp Dziuba.
Pytany o powtarzane nawet teraz, po śmierci kard. Glempa, próby przeciwstawiania Go kard. Wyszyńskiemu, stwierdził, że nie służy to niczemu, jak tylko zaciemnianiu, niszczeniu wiarygodności. – Pisać można wszystko, niektórzy mają w tym wprawę; żywią się tym. To są rany, które zadają ci, którzy niszczą dobro – zauważył gorzko biskup łowicki.
- Druga scena, którą zapamiętam, to wypowiedziane w 2000 r. na Placu Teatralnym słowa Prymasa o ks. Popiełuszce. Głos uwiązł Mu wtedy w gardle – wspominał bp Dziuba. Był to jakby publiczny rachunek sumienia Prymasa. Jako Jego biskup, Prymas mógł przenieść ks. Popiełuszkę, nakazać Mu wyjazd, doprowadzić do zakończenia Jego służby ludziom „Solidarności”. Być może ocaliłoby Mu to życie. Kardynał jednak pozostawił decyzję ks. Popiełuszce. - W takich sytuacjach nie ma gotowych recept. Jest w nich coś, czego nie da się wyrazić. Dlatego późniejsze ferowanie wyroków zawsze będzie chybione – stwierdził bp Dziuba.
Sobie pozostawił wspomnienia bardziej osobiste, wynikające z wielu lat pozostawania w najbliższym otoczeniu Prymasa. – To on nałożył mi ręce w dniu świeceń biskupich, a także w dniu święceń kapłańskich, gdy głównym konsekratorem był Prymas Wyszyński. Teraz z wyżyn nieba nadal będzie mi nakładał ręce, nadal będzie mi pomagał – zakończył bp Dziuba.
jdud