Lewacy chcą przeforsować w Brukseli bezprecedensową rezolucję.
16.11.2012 12:32 GOSC.PL
Spór o kandydaturę Tonio Borga na unijnego komisarza ds. zdrowia i spraw konsumenckich zatacza coraz szersze kręgi. Po tym, jak nie udało się zablokować jego kandydatury w czasie przesłuchań przed trzema komisjami, proaborcyjne i progejowskie lobby przeforsowało pomysł, aby jego ewentualnemu wyborowi w przyszłą środę towarzyszyła specjalna rezolucja Parlamentu Europejskiego.
Borg w czasie przesłuchań wypadł świetnie, co podkreślają nawet jego przeciwnicy. Zwłaszcza wsparcie, jakie zadeklarował dla pomysłu sprzedaży papierosów w ujednoliconych opakowaniach, co utrudniłoby ich reklamę, spotkało się z aprobatą. Sporej części posłów jednak te kwestie w ogóle nie interesowały i atakowali go wyłącznie za to, że jest przeciwnikiem aborcji oraz nie chce uprzywilejowanego traktowania związków homoseksualnych. Obecnie za Borgiem są chadecy i konserwatyści, także socjaliści dopuszczają jego wybór. Zdecydowanie przeciwni tej kandydaturze są tylko liberałowie oraz zieloni. Ale jego przeciwnicy broni nie złożyli.
Ponieważ wydaje się, że Borg otrzyma w tajnym głosowaniu wymaganą większość, wymyślono, że wraz z wyborem zostanie uchwalona przez Parlament Europejski specjalna rezolucja, która ma być swoistą instrukcją, w jaki sposób może on pełnić swój urząd. Jest to działanie bezprecedensowe, które w Brukseli nie było praktykowane wobec nikogo. Do porządku przechodziło się tam nad faktem, że znani dzisiaj politycy, jak przewodniczący Komisji José Manuel Barroso czy szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, bądź prominentny poseł zielonych Daniel Cohn-Bendit, byli w przeszłości członkami skrajnej lewicy, aprobującymi przemoc wobec swych przeciwników politycznych. W stosunku do nich parlament nigdy nie podejmował rezolucji określających, jak mają interpretować prawo i wartości europejskie. Taką rezolucję planuje się wobec polityka, którego jedynym grzechem jest to, że otwarcie mówi: jestem katolikiem i wyciągam z tego faktu konsekwencje.
Parlament Europejski czeka więc ważna dyskusja, której istotą będzie odpowiedź na pytanie, czy europejski polityk, jeśli ubiega się o ważne urzędy w Brukseli, może publicznie deklarować przywiązanie do podstawowych wartości chrześcijańskich.
Andrzej Grajewski