Benedykt XVI w sprawie lefebrystów zrobił, co mógł. Jeśli jednak druga strona liczyła na to, że Papież przeprosi za Sobór Watykański II, to chyba najwyższa pora przerwać rozmowy z Bractwem Piusa X.
05.10.2012 11:20 GOSC.PL
Podstaw do nowej rundy rozmów nie widzi również nowy prefekt Kongregacji Nauki Wiary, abp Gerhard Ludwig Müller. Tradycjonaliści otrzymali dokument, który powinni zaakceptować, jeśli chcą pełnej jedności z Rzymem. Wszystko wskazuje jednak na to, że kością niezgody pozostanie Sobór Watykański II. „Sądzę, że nie będzie żadnych dalszych rozmów”, stwierdził watykański hierarcha, dodając, że Stolica Apostolska nie może poddawać wiary katolickiej żadnym pertraktacjom i nie może być tutaj żadnych kompromisów. A dokumenty soborowe i odnowa posoborowa należą przecież do depozytu wiary i Tradycji.
I może właśnie teraz, gdy zbliża się 50. rocznica otwarcia Vaticanum II, trzeba to jeszcze mocniej powtarzać. Bo lefebryści zdołali zaszczepić w wielu katolikach przekonanie, że jest dokładnie odwrotnie – że to Sobór zerwał z Tradycją, a więc zdradził świętą wiarę katolicką. Najwyższy czas ostatecznie odciąć się od tego zatruwającego wspólnotę wierzących szemrania. Tak zwani tradycjonaliści nie potrafią (nie chcą?) przyznać, że to raczej ojcowie soborowi (wśród nich abp Lefebvre, który przecież podpisał wszystkie dokumenty soborowe!), okazali się wielkimi prorokami Tradycji, wracając do źródeł wiary, do Biblii, Ojców Kościoła. Tak zwana postępowość Soboru w gruncie rzeczy była powrotem do tradycji i do postępowości Jezusa i pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Bo w samej istocie chrześcijaństwa i Ewangelii leży postęp – między innymi w stosunku do starych bukłaków, do których niektórzy chcieliby bez końca wlewać młode wino.
Jacek Dziedzina