Nowy numer 17/2024 Archiwum

Dają sobie popalić

Zwolennicy palenia marihuany nie potrafią zrozumieć, dlaczego posiadanie tego narkotyku jest karalne.

Teraz wiadomo, dlaczego nie potrafią zrozumieć: otóż palenie skrętów obniża sprawność umysłową, mierzoną ilorazem inteligencji, aż do ośmiu punktów. Informuje o tym „L'Osservatore Romano”, nawiązując też do francuskiego „Le Monde” (Przeczytaj tekst Watykański dziennik o marihuanie).

Do tej pory, choć wiadomo było, że – jak czytamy – palenie marihuany powoduje zaburzenia pamięci, uwagi, koncentracji, brak motywacji, to brakowało odpowiednich badań nad wrażliwością mózgu nastolatków na ten narkotyk. Najnowsze badania wykazały, że palenie marihuany powoduje u młodzieży nieodwracalne zmiany. Nawet zaprzestanie konsumpcji „maryśki” nie spowoduje już odtworzenia zniszczonych zdolności intelektualnych. Krótko mówiąc, kto pali marihuanę, zwłaszcza za młodu, wypala sobie mózg.

Pewnie, że jeśli ktoś to zrobi, dalej będziemy go kochać – ale jednak jakoś głupio, że człowiek sam jest sobie winien. A można powiedzieć, że jest sobie winien, dopóki prawo traktuje sprawę narkotyków tak, jak należy – czyli że nie wolno i koniec. Gdy małolat jest głupi i chce sobie szkodzić mimo ostrzeżeń i groźby kary, to trudno. Nie można za nim chodzić i pilnować na każdym kroku. Jeśli jednak dorośli, na przykład w celu ratowania zagrożonej odpowiedzialnością karną celebrytki, bagatelizują i rozmiękczają sprawę, stają się de facto dilerami narkotyków. Już nie mówiąc o dziennikarzach i politykach, którzy z zastanawiającą determinacją angażują się w promocję marihuany.

Oczywiście lobby narkotyczne zaprzeczy wspomnianym wyżej wynikom badań (podobnie jak lekceważy liczne świadectwa tragedii, do jakich prowadzi zażywanie marihuany) i przedstawi swoje „badania”, z których będzie wynikało, że marihuana jest całkowicie nieszkodliwa, a za to ma wiele zalet. Idę jednak o zakład, że żaden z takich entuzjastów nie pozwoliłby swojemu dziecku doświadczyć owej „nieszkodliwości” i posmakować „zalet” skręta.

Bo swoje dzieci się kocha. A z cudzych się żyje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka