„Już od trzech stuleci toczy się systematyczna, krwawa wojna przeciwko Jezusowi” – pisze znany włoski dziennikarz i publicysta Antonio Socci. Książka pod tym tytułem ukazała się na rynku księgarskim nakładem Wydawnictwa św. Stanisława BM.
„To wojna ideologiczna, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Aż trudno uwierzyć, że tak niewielu chrześcijan zwróciło na to uwagę, a jeszcze mniej próbowało bronić się przed tą brutalną agresją” – uważa autor. Dlatego napisał książkę, która jest historią tej wojny, ujawniającej się od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa, ale szczególnie intensywnie w trzech ostatnich stuleciach. Socci wymienia długą listę wpływowych osób, których opinie prowadziły do zdyskredytowania Biblii i kryminalizacji Kościoła. Marks oskarżał chrześcijan o ludożerstwo, Hitler twierdził, że to wielki trup, odpowiedzialny z 20 wieków wojen, ideolog nazizmu Alfred Rosenberg twierdził, że Kościół rzymski jest najbardziej podstępnym wrogiem narodu niemieckiego.
Czarną legendę chrześcijaństwa tworzyli wcześniej oświeceniowi myśliciele – Wolter, David Hume, Immanuel Kant. Co znamienne – w swej wojnie przeciw Jezusowi uznali kłamstwo i oszczerstwo za uprawnioną metodę. „Trzeba kłamać jak diabeł, nie lękliwie, nie tylko od czasu do czasu, lecz bezczelnie i bez ustanku” – pisał Wolter w jednym z listów.
Autor analizuje, jak w miarę upływu czasu katolicy znaleźli się w grupie, uważaną za niższą na równi z Żydami i Murzynami.
W kolejnej części książki Socci przywołuje wojnę, toczoną na polu nauki. Wykazuje, że uczeni nieprzychylni Kościołowi robili wszystko żeby udowodnić, że Ewangelie zostały spisane nie przez bezpośrednich świadków wydarzeń, a znacznie później, pod koniec I wieku. Ze strony „ekspertów”, nieraz bardzo utytułowanych, nastąpił swoisty atak na boskość Jezusa, kwestionowano opisane w Ewangeliach cuda oraz fakt Zmartwychwstania. Podsumowując te wysiłki Albert Schweizer stwierdził, że „Możemy (...) spisać dzieje Jezusa, powodowani nienawiścią. (...) Była to nienawiść nie tyle w stosunku do osoby, ile w stosunku do aury nadprzyrodzoności, która tę osobę otaczała. Cytowani autorzy chcieli zaprezentować Jezusa jako prostego człowieka , odrzeć Go z wytwornych szat, jakie nosił i znów zarzucić Mu na ramiona łachmany, w których chodził drogami Galilei”.
Owi powodowani nienawiścią naukowcy nie kryją swych uczuć, co stawia pod znakiem zapytania ich rzetelność badaczy. Jeden z nich pisał: „To koniec. Mamy dość apokaliptycznych wizji. Mamy dość męczenników. Chrześcijaństwo przetrwało dwa tysiące lat. Ale na tym koniec”. Dlatego Socci, przytaczając teorię, że teksty Ewangelii nie wyszły spod pióra osób będących w bezpośrednim kontakcie z Jezusem, stwierdza sarkastycznie, że celem nowożytnej krytyki nie było sprawdzenie, czy Marek, Mateusz, Łukasz i Jan naprawdę są autorami tych tekstów, a o lansowanie z góry przyjętych założeń. „Taka postawa kładzie kres wszelkiej naukowej dyskusji” – podsumowuje.
Przytacza też wyniki badań filologów, papirologów oraz archeologów, które potwierdzają, że Nowy Testament został spisany przez bezpośrednich świadków, podających prawdziwe fakty i że dostrzeże to każdy, kto, jak powiedział jeden z naukowców „po prostu prowadzi badania, bez ideologicznych uprzedzeń”. I że „jest coś krzepiącego w stwierdzeniu, że wszystkie odkrycia i wszelkie naukowe analizy potwierdzają autentyczność Pisma oraz nasze przekonanie, że oto mamy w rękach zasadniczo nienaruszone, prawdziwe słowo Boże”.
Antonio Socci, Wojna przeciwko Jezusowi, Wydawnictwo św. Stanisława BP, Kraków 2012