Zapisane na później

Pobieranie listy

Odczarowywanie buddyzmu

Chrześcijanin ma szukać Prawdy. Mówmy więc prawdę. Buddyści nie czczą demonów.

Jan Drzymała

|

GOSC.PL

dodane 16.03.2012 11:10
47

Pod moim ostatnim komentarzem na temat programu Wojciecha Cejrowskiego internauta Jerzyk przypomniał, że „Jezusa za mówienie prawdy zabili”. Potem jeszcze kilka osób zarzuciło mi, że nie piszę „prawdy” i sieję defetyzm. W ogóle po tym tekście uznano mnie za kryptobuddystę, a w najlepszym razie za letniego katolika, ni to zimnego, ni gorącego, którego najlepiej z obrzydzeniem wypluć.

Nie mogę się zgodzić z taką oceną i dlatego postanowiłem jeszcze raz odnieść się do buddyzmu, Wojciecha Cejrowskiego, jego wizji tej religii i do chrześcijaństwa wreszcie.

Piszę to właśnie w imię dążenia do Prawdy.

Na początek wyjaśnienie, o jaką Prawdę chodzi? Jezus głosił, że pierwszym i najważniejszym przykazaniem jest to o miłości Boga i bliźniego. Bez tej miłości nie można osiągnąć zbawienia – szczęścia i życia wiecznego z Bogiem.

W swej miłości Jezus poszedł na całość. Dał się w imię tej miłości ukrzyżować. Umierając na krzyżu, wołał: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Nie dodał przy tym: „no chyba, że są buddystami, muzułmanami etc”.

Umarł, potem zmartwychwstał. Dzięki temu mamy życie wieczne i tę Dobrą Nowinę mamy głosić całemu światu.

Wierzę, że jedyna nadzieja na życie wieczne jest właśnie w Chrystusie, który był absolutnie bezkompromisowy. Jego bezkompromisowość polegała też na głoszeniu, że wszyscy ludzie są sobie równi i każdego należy kochać. Nawet nieprzyjaciół.

Każdy bowiem człowiek jest obdarzony godnością. Wszyscy przecież zostaliśmy stworzeni przez Jednego Boga – na jego obraz i podobieństwo. W akcie stworzenia Bóg dał nam wszystkim rozum i wolną wolę. Dzięki tym darom każdy człowiek – bez względu na wyznanie, religię, przynależność kulturową, narodowość, kolor skóry itd – ma przyrodzoną zdolność poszukiwania PRAWDY np. tej o obecności Boga w świecie. Kościół w tekstach Soboru Watykańskiego II o tym poucza:

 „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”[1].

Dla mnie powyższy fragment jest kluczowy. Wierzymy, że w pełni Bóg objawił się w chrześcijaństwie i w osobie Jezusa Chrystusa. Tylko On daje nam zbawienie, nikt inny. Tylko idąc za Jezusem możemy dojść do Królestwa Bożego. Przypomniał o tym papież Benedykt XVI jeszcze jako kard. Joseph Ratzinger w dokumencie Dominus Iesus.

To dla każdego chrześcijanina jest jasne i oczywiste. Każdy chrześcijanin – ja również, wbrew temu, co chcieli mi zarzucić niektórzy komentatorzy – wierzy, że religia, którą wyznaje jest najlepszą drogą do Boga, a Jezus jest jedynym Zbawcą.

Nie interesuje mnie osiągnięcie oświecenia, wyzwolenie się z doczesnej egzystencji, a co za tym idzie - cierpienia, które jest celem buddystów. Religia, którą wyznaję, daje mi znacznie więcej – pozwala mieć nadzieję, że kiedyś nie tylko nie będę cierpiał, ale będę szczęśliwy – w dodatku przez całą wieczność. Czy to nie piękniejsza wizja? Dla mnie tak.

Jednak nie mam prawa do pychy z tego powodu. Nie mogę stawiać się ponad innymi ludźmi i uważać ich za mniej rozgarniętych niż ja, bo mnie się udało odkryć tę „oczywistą oczywistość”, a oni ciągle tkwią w swoich „zabobonach”.

Powinienem się za nich modlić i robić, co się da, żeby oni także tę Prawdę odkryli. Muszę jednak pamiętać, że jako dzieci tego samego Boga oni też mają w sobie iskrę, która uzdalnia ich do poszukiwań Jedynego Stwórcy i może rozpalić w nich wiarę[2].

Mogę czerpać z ich religii to, co dobre, a jednocześnie zgodne z katolicyzmem. W buddyzmie jest to chociażby szacunek dla wszelkiego życia.

Karygodne jest i niezgodne z duchem Kościoła poniżanie wyznawców innych religii dlatego, że oni nie dostąpili tej łaski Objawienia, która jest naszym udziałem. A już w ogóle niedopuszczalne jest mówienie nieprawdy o innych religiach w celu pokazania, że nasza jest najlepsza. To szowinizm, rasizm i poniżanie innych ludzi. Takie postawy są głęboko niechrześcijańskie, a ja właśnie gorąco pragnę tego, byśmy jako chrześcijanie świadczyli o Chrystusie na sposób Chrystusowy. Byśmy jak on byli bezkompromisowi w dawaniu świadectwa poprzez miłość a nie prowadzenie wojen religijnych.

W komentarzach Czytelnicy pisali, że Wojciech Cejrowski powiedział prawdę o buddyzmie. No właśnie nie powiedział. W imię poszukiwania prawdy poprosiłem o wyjaśnienie buddyjskiej symboliki specjalistę. Dr Krzysztof Jakubczak jest adiunktem w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego, znawcą filozofii i kultury buddyjskiej, autorem dwóch książek oraz licznych artykułów nt. myśli buddyjskiej i dialogu chrześcijańsko-buddyjskiego. Był wstrząśnięty tym, co zobaczył w programie Wojciecha Cejrowskiego. W długiej rozmowie wyjaśnia nam, jak to naprawdę jest z buddystami. Poprosiłem o ten wywiad nie po to, by gloryfikować buddyzm czy zrównywać go z chrześcijaństwem, ale po to, by oddać buddystom sprawiedliwość i pokazać, że zostali skrzywdzeni. Uprzedzam, tekst jest długi, ale warto poświęcić mu czas w imię szukania prawdy.

Przeczytaj rozmowę z orientalistą dr. Krzysztofem Jakubczakiem

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..