Nowy numer 13/2024 Archiwum

Jacy my fajni jesteśmy

Idee inżynierów społecznych są nielogiczne, ale coraz bardziej konsekwentne.

Taki dowcip: Facet w sklepie przymierza marynarkę. – Tu robi się zmarszczka – mówi, wskazując na lewą pachę.
– To trzeba się trochę przekrzywić w prawo i do tyłu – instruuje sprzedawca.
– Ale teraz marszy się tu – wskazuje klient w inne miejsce.
– Bo musi pan lekko ugiąć lewą nogę.
Klient zerka w lustro. – No dobrze, a ta fałda na plecach?
– Proszę nieco obniżyć ramię – mówi sprzedawca.
I tak dalej. Wreszcie klient wychodzi ze sklepu w nowej marynarce. Na jego widok jeden z przechodniów odzywa się do drugiego: „Patrz, taki kaleka, a marynarka leży na nim jak ulał!”.

Są takie idee, do których inżynierowie społeczni chcą dopasować ludzi. Jeśli mają władzę i swoje pomysły wprowadzają w życie, wówczas dzieje się tak, jak w dowcipie: niby wszystko pasuje, ale ludzie stają się kalekami.

Coś takiego dzieje się z naszą cywilizacją. Od kilkudziesięciu lat „sprzedawcy” coraz usilniej wciskają nam ideę, wedle której pewnych ludzi można zabić. Najpierw dlatego, że się poczęli, a jeszcze nie urodzili, później dlatego, że zachorowali, a teraz już i dlatego, że są starzy albo im się po prostu żyć odechciało.

Ponieważ logika musi wykazać „zmarszczki” w takiej argumentacji, zaczynają się wygibasy: Bo kobiety mają prawo, bo podziemie aborcyjne, bo śmiertelność u lewych aborterów, bo wy nie wiecie jak to jest, bo nie jesteście kobietami, bo tra ta ta ta. To o aborcji. Bo starość to żadna radość, bo ludziom trzeba ulżyć, a wiecie, jak cierpią ci ludzie, a ci, co ich pielęgnują już nie mają siły… – to o eutanazji.

Nigdy nie słyszałem logicznego argumentu za aborcją i eutanazją – i nie usłyszę. To niemożliwe, bo to tak, jakby kłamstwo mogło być prawdą. Zbrodnia nie może być dobrodziejstwem, tak jak zielone nie może być jednocześnie czerwone (no, może z wyjątkiem organizacji „ekologów”).

Ta gimnastyka logiczna byłaby nawet zabawna, gdyby jej skutkiem nie była krew naszych braci najmniejszych. I gdyby twórcy obłędnych idei nie trwali przy nich jak Wanda Nowicka przy marszałkowskiej lasce. Upór ten bowiem prowadzi do kolejnych, coraz gorszych szaleństw. Kiedy zwolennik aborcji mówi, że dziecko nienarodzone wolno zabić, bo – na przykład – nie ma wszystkich cech człowieka dorosłego, logika wskaże, że noworodek też nie ma wielu cech człowieka dorosłego. W tym miejscu człowiek uczciwy powiedziałby: W porządku, myliłem się, dziecka poczętego nie wolno zabić. Biznes aborcyjny jednak tak powiedzieć nie chce, bo skończyłby mu się biznes. I brnie dalej – na przykład coraz wyraźniej sugerując, że noworodek to też nie całkiem człowiek. Groźnym przykładem takiego brnięcia jest tekst Alberta Giubilina z Uniwersytetu w Mediolanie i Franceski Minervy z Uniwersytetu w Melbourne na stronie internetowej pisma „Journal of Medical Ethics” (przeczytaj informację Zabicie noworodka może być dopuszczalne)

To stanowisko, trzeba przyznać, konsekwentne. Ludzie, którzy nie mogąc wykazać, dlaczego to wolno zabijać dzieci przed narodzeniem, a po narodzeniu nie, mówią: „Dobrze, w takim razie zabijajmy także po narodzeniu”. W ten sposób przybliża się ponura wizja „przedludzi”, za których zostaną uznane wszystkie istoty zrodzone z kobiet, które nie osiągnęły, powiedzmy, osiemnastego roku życia. I, oczywiście takie, które są odpowiednio zdrowe i ładne. Natomiast po przekroczeniu, na przykład, siedemdziesiątki, ludzie staną się poludźmi. I już po tych ludziach. Wszystko, naturalnie, w białych rękawiczkach, godnie, szlachetnie i humanitarnie. Bo takie czasy teraz mamy, że jesteśmy dobrzy. Coraz lepsi. Wszystko robimy z empatią i z tolerancją, asertywnie i bez przemocy. Obrzydliwość.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka