Mieszkanie moje będzie pośród nich, i Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. (Ez 37, 27)
Mieszkanie moje będzie pośród nich, i Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. (Ez 37, 27)
Niezmierzony Bóg skraca dystans do człowieka. Składa obietnice, szanuje ludzką miarę, zapewnia stałą obecność: „Mieszkanie moje pośród nich” (Ez 37, 27). Pan deklaruje stały meldunek wśród „swojego ludu”, lecz nie wkracza siłą w codzienność. Zaprasza do udziału w Jego życiu. W jakimś stopniu ukrywa się. Bo czy człowiek mógłby objąć Bożą nieskończoność? Nie zrywa jednak przymierza. Dał słowo i daje Słowo, które zamieszkało (i mieszka) wśród nas (por. J 1,14). A z gleby słów wyrasta nadzieja, którą Jezus wyraził w siedmiu słowach: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2).
„Wszystkie słowa Chrystusa w Ewangelii mają dźwięk stali – pisał Hans Urs von Balthasar – Na tej stali ludzkość będzie łamać sobie zęby aż do skończenia świata. Jednak pod ich twardą powłoką kryje się niekończona głębia słodyczy”.