Daleki, dziki wschód. Absolutny kraniec Polski. Cisza, spokój. Choć
zegarek w komórkach automatycznie przeskakuje do przodu o godzinę,
dostrajając się do białoruskiej sieci, w istocie czas się zatrzymał. Zza
firan okien drewnianych chałup w Sławatyczach czy Lisznej ciekawie
wyglądają staruszki, odrywając na chwilę wzrok od monotonnego
nieruchomego pejzażu. Zdjęcia: Roman Koszowski /GN