Tysiąc lat po chrzcie

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 15/2024 Otwarte

publikacja 11.04.2024 00:00

Nie przepadam za komiksami, ale kiedy w jednej z popularnych księgarń usłyszałem z ust młodego człowieka biorącego do ręki komiks: „Co za indoktrynacja!”, nie mogłem się oprzeć.

Tysiąc lat po chrzcie

Musiałem zobaczyć, co go tak oburzyło. Bardzo się zdziwiłem, bo był to komiks opisujący historię przyjęcia chrztu przez Mieszka I. Co prawda komunistom też to przeszkadzało, bo kiedy tysiąc lat później prymas Stefan Wyszyński i cały episkopat przygotowywali obchody Milenium, mieli z nimi ogromne kłopoty. Pięć lat temu za to ustanowiono w Polsce Święto Chrztu Polski, co stało się dla nas okazją do podjęcia tematu na łamach „Gościa” („Państwo u źródła” – s. 16). Nie mam wątpliwości, że trzeba. Niewiedzy w tym zakresie jest wśród nas mnóstwo, a incydent z księgarni tylko tę obserwację potwierdza. Nie uważam przy tym, że pewnych treści nie należy przewartościować, zastanowić się nad odpowiednim rozłożeniem akcentów i punktów ciężkości w tak delikatnej materii jak przyjmowanie przez cały naród nowej wiary. Nie twierdzę, że walor polityczny nie miał tu żadnego znaczenia, bo miał i było to zupełnie oczywiste – zarówno wtedy, jak i dzisiaj. Warto jednak przynajmniej zadać sobie trud refleksji na temat tego, jak inne były to czasy, w których wyznawana religia miała przede wszystkim charakter jednoczący społeczności.

Ponad tysiąc lat później rozliczamy się nad Wisłą i inni nas rozliczają, aczkolwiek nie zawsze w sposób obiektywny i pozbawiony kontekstów ideologicznych, z naszym polskim katolicyzmem. Spuszczamy z tonu, robimy rachunek sumienia, słuchamy, jak inni mówią: „Tracicie wiarygodność”. Czasem zadaję tak twierdzącym pytanie, czy uważają, że jest ona do odzyskania. Tym bardziej że sam Jezus w Ewangelii wielokrotnie powtarzał, iż nasza skuteczność przybliżania ludziom królestwa Bożego jest uzależniona od przejrzystości i wiarygodności. Nie odpowiadają, najpewniej cieszyliby się, gdyby mogli powiedzieć: „Jesteście pod tym względem skończeni”. Ja też nie wyrokuję, ale i nie tracę nadziei. Bp Olivier Leborgne, zapytany, skąd we Francji tak nagły wzrost liczby przyjmujących chrzest bardzo młodych dorosłych (jakieś 12 tysięcy ludzi), odpowiedział, że… nie wie. „To ewidentny znak od Pana Boga, to nie jest rezultat prowadzonej przez nas misji, nikt się tego nie spodziewał, przyszli nie wiadomo skąd” – stwierdził. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że w rzeczywistości sukces wszystkich kościelnych dzieł ostatecznie zależy od Boga, który potrafi działać znaki i cuda niezależnie od naszych ludzkich przywar.