Średniowieczne kazania dla dzieci

o. Tomasz Gałuszka OP

|

Historia Kościoła 03/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

Czy Kościół w czasach krucjat, katedr i herezji pamiętał o nauczaniu najmłodszych? Na pewno pamiętali o tym dominikanie. Jeden z tropów prowadzi do… intrygujących grobów znajdujących się w Krakowie.

Szkoła klasztorna augustianów w Paryżu na średniowiecznej miniaturze: mnich na ambonie czyta lekturę młodym – duchownym (z tonsurami) i świeckim. Szkoła klasztorna augustianów w Paryżu na średniowiecznej miniaturze: mnich na ambonie czyta lekturę młodym – duchownym (z tonsurami) i świeckim.
BIBLIOTHEQUE MAZARINE, PARIS, FRANCE /BRIDGEMANIMAGES.COM

Wtrakcie prowadzonych kilka lat temu prac archeologicznych na pierwszym wirydarzu dominikańskiego klasztoru Świętej Trójcy w Krakowie natrafiliśmy na kilka pochówków, które szczególnie zwróciły naszą uwagę. Były to trzy piętnastowieczne groby zawierające szkielety osób zmarłych w wieku infans II (późne dzieciństwo, 6–12 lat). Fakt ten – wziąwszy pod uwagę, że badania były prowadzone na cmentarzysku stricte zakonnym – był dużym zaskoczeniem i skłonił mnie do ponownego przemyślenia zagadnienia dziecka w średniowieczu.

Światowa literatura dotycząca tego problemu jest bardzo obszerna – w mniejszym lub większym stopniu opracowane lub zasygnalizowane zostały w niej niemal wszystkie aspekty życia najmłodszych członków średniowiecznego społeczeństwa. Wyjątek stanowi temat ściśle związany z dominikańskim kaznodziejstwem, mianowicie kazania dla dzieci.

Dotychczas – według dostępnej mi wiedzy – ta kwestia szczegółowa nie znalazła się w polu zainteresowań historyków kaznodziejstwa i badaczy średniowiecznej literatury dziecięcej. Brak jakichkolwiek studiów na ten temat jest zastanawiający tym bardziej, że posiadamy odpowiedni materiał źródłowy, zarówno w postaci przekazów rękopiśmiennych, jak i wydań drukowanych. Czekając na rozpoznanie wspomnianego materiału rękopiśmiennego, nasze badania nad średniowiecznymi kazaniami dla dzieci wypada rozpocząć od tekstów, które, mimo że doczekały się już naukowych edycji, wciąż nie są znane szerszemu gronu badaczy. Chodzi o dwa trzynastowieczne sermones ad pueros, które znalazły się w dziełku dominikańskiego mistrza Wilhelma z Tournai pt. De instructione puerorum („O kształceniu młodych uczniów”). Ich analiza, co też postaram się tu pokrótce przedstawić, znacznie poszerza naszą wiedzę dotyczącą zarówno dziejów kaznodziejstwa, jak i historii edukacji.

Dziecko w klasztorze

Zagadnienie dominikańskiego kaznodziejstwa kierowanego do dzieci może, ale wyłącznie przy pierwszym oglądzie, budzić zdziwienie. Pierwsze pokolenie braci kaznodziejów mocno podkreślało bowiem swoją odrębność wobec zakonów mniszych, a jednym z elementów tej nowej tożsamości miała być m.in. rezygnacja z przyjmowania do klasztorów dzieci jako oblatów. Zakładano mianowicie, że zakon zasilą ludzie dorośli, tzn. od 18. roku życia, i odpowiednio wykształceni. Jednak zarówno przygotowanie intelektualne kandydatów, jak i sam wiek zgłaszających się do zakonu znacząco odbiegały od pierwotnych ideałów. Dlatego też dominikanie, chcąc zaradzić tym problemom, w niedługim czasie od powstania zakonu powoływali własne przyklasztorne szkoły. Ponadto, mając na uwadze przede wszystkim przyszłe pokolenia dominikanów, na wzór szkół benedyktyńskich i benedyktyńskich oblatów, poszerzyli swoją ofertę edukacyjną i zaczęli przyjmować do tych szkół chłopców (pueri), którym brakowało już nie tyle odpowiedniej wiedzy, by stać się kaznodzieją, ile przede wszystkim stosownego wieku.

Taki chłopiec – puer, gdy po raz pierwszy przekraczał dominikańską furtę i zasiadał w szkolnej ławie, mógł mieć nawet 6–7 lat. Zatem dodam tylko, że wspomniane dzieci pochowane w wirydarzu krakowskich dominikanów to najpewniej właśnie uczniowie tamtejszej przyklasztornej szkoły.

Po raz pierwszy na kapitule odbywającej się w Metzu w 1251 r. zwrócono się z prośbą do prowincjałów, by działalnością kaznodziejską i spowiedniczą objęte zostały również „dzieci w szkołach” (pueri in scholis). Prośba ta została ponowiona na kapitule generalnej w Paryżu w czerwcu 1264 r. Ojcowie kapitulni nakazywali, by bracia odpowiedzialni za wychowanie chłopców w szkołach zakonnych zostali zaopatrzeni w odpowiednią „książeczkę”. Słowa te odnoszą się ponad wszelką wątpliwość do intersującego nas dziełka pt. „O kształceniu młodych uczniów”.

Poradnik wychowywania

Był to jeden z pierwszych podręczników o wychowywaniu dzieci i szybko stał się europejskim bestsellerem na kilka dobrych stuleci. Przy czym od razu podkreślę, że był przeznaczony jedynie dla dominikańskich nauczycieli, a nie dla średniowiecznych rodziców.

Autorem był dominikanin Wilhelm z Tournai. Jego życiorys został zrekonstruowany jedynie w niewielkim stopniu. Przypuszcza się, że w latach trzydziestych XIII w. wstąpił do klasztoru w Lille, a następnie kontynuował naukę w dominikańskich szkołach i paryskim studium generale. W latach 1272–1274 jest poświadczony jako mistrz teologii w Paryżu, w konwencie św. Jakuba. W 1275 r. spotykamy go jeszcze w Mans, wśród członków zebranej tam kapituły prowincjalnej prowincji Francji. Miał on wówczas podpisać się pod petycją o kanonizację króla Ludwika IX. Wilhelm zmarł prawdopodobnie ok. 1293 r.

Czasu powstania „O kształceniu…” należy poszukiwać pod koniec lat pięćdziesiątych XIII w. Doskonale bowiem wpisuje się w kontekst sporów, jakie miały miejsce w Paryżu w latach 1252–1256 pomiędzy mendykantami a klerem diecezjalnym. Przedmiotem konfliktu była właśnie kwestia prowadzenia przez mendykantów szeroko pojętej działalności edukacyjnej. Traktat ma prostą, trójczłonową strukturę: wprowadzenie, w którym wyjaśnione są motywy jego napisania; część główną, obejmującą trzydzieści zagadnień; zakończenie.

Wilhelm podaje szereg konkretnych rad, które zachowały swoją aktualność do dziś, jak choćby wymaganie, by dorośli nie gorszyli dzieci czy by okazywali wyrozumiałość wobec niesfornych zachowań młodych podopiecznych. Z drugiej strony, inne zawarte w dziele Wilhelma zalecenia niewątpliwie spotkałyby się współcześnie z krytyką – to te, które traktują o sposobach egzekwowania dyscypliny i roli kar cielesnych. Na końcu podręcznika, jako swoisty bonus, Wilhelm dodał jeszcze dwa wzorcowe kazania, które powinno się wygłosić do dominikańskich dzieci.

Siedem pytań

Rozdział XXX, zawierający dwa kazania, został opatrzony przez Wilhelma tytułem: „O kazaniach do młodych uczniów”. W tym miejscu trzeba wyraźnie zaznaczyć, że przedstawione przez autora sermones ad pueros nie są ani gotowymi kazaniami, przygotowanymi wprost do wygłoszenia, ani tym bardziej notatkami sporządzonymi w trakcie konkretnej akcji kaznodziejskiej wśród dzieci. Nie można jednak wykluczyć, że Wilhelm inspirował się własną praktyką i osobistym doświadczeniem w głoszeniu kazań ad pueros. Interesujące nas dwa teksty mają postać typowych kazań modelowych (sermones moderni), stanowiących dopiero punkt wyjścia dla konkretnej praktyki kaznodziejskiej. Ich biblijne tematy (verba thematis), konstrukcje (divisiones textuum), użyte źródła (auctoritates) i wreszcie propozycje interpretacji (expositiones) miały za zadanie zainspirować kaznodzieję i wskazać najważniejsze problemy, jakie powinny być przez niego uwzględnione w trakcie przygotowania własnego kazania.

Wilhelm skoncentrował się przede wszystkim na dwóch zagadnieniach: mądrości, którą powinien osiągnąć uczeń, oraz roli szkoły w procesie kształcenia ucznia. Przygotowując projekt swoich kazań, autor sięgnął do znanej w każdej średniowiecznej szkole retorycznej zasady „siedmiu okoliczności”. Chodziło o poszukanie odpowiedzi na siedem podstawowych pytań, które mógł zadać każdy młody uczeń: Co (quid) ma zdobywać człowiek? Kto (quis) ma zdobywać mądrość? W jaki sposób (quomodo) człowiek ma zdobywać mądrość? Kiedy (quando) człowiek ma zdobywać mądrość? Dlaczego (cur) człowiek ma zdobywać mądrość? Gdzie (ubi) człowiek ma zdobywać mądrość? Jakimi środkami (quibus auxiliis) człowiek ma osiągnąć mądrość? Pierwsze kazanie zawiera odpowiedź na pierwszych pięć pytań, drugie z kolei wyjaśnia dwie ostatnie kwestie: miejsca i metod edukacyjnych.

Ojciec Tomasz Gałuszka w podziemiach bazyliki Świętej Trójcy w Krakowie.   Ojciec Tomasz Gałuszka w podziemiach bazyliki Świętej Trójcy w Krakowie.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Zanim zacząłem podróżować

Tematem (verba thematis) pierwszego kazania uczynił Wilhelm cytat z Księgi Syracha (51,13): „W swojej młodości, zanim zacząłem podróżować, otwarcie szukałem mądrości w modlitwie”. Opierając się na tym tekście, autor zaproponował własną konstrukcję i podzielił kazanie na trzy części.

Otwiera je stosunkowo obszerny wykład na temat mądrości, mający być komentarzem do słów: „szukałem mądrości”. Interesujące, że Wilhelm unika odpowiedzi wprost na pytanie, czym jest mądrość, i generalnie nie podaje jej pozytywnej definicji. Dokładnie natomiast opisuje przeciwieństwo prawdziwej mądrości – czyli różne mądrości tego świata. Są one – zdaniem Wilhelma – trojakiego rodzaju. Po pierwsze, to zła mądrość, która przejawia się w pożądliwości, pysze i rozwiązłości; po drugie, próżna mądrość, skupiająca się nie na rzeczach istotnych, ale błahych i przemijających; po trzecie, nadmierna mądrość, która ujawnia się w próżnej ciekawości i bezpłodnych dywagacjach. Mądrości tego świata autor przeciwstawia prawdziwej mądrości, przy czym nie wyjaśnia już, czym dokładnie jest ta ostatnia. Podaje natomiast listę powodów, dlaczego w ogóle warto o nią zabiegać. Najpierw wymienia trzy korzyści płynące ze zdobywania mądrości: duchową słodycz, piękno i dobrze rozumianą użyteczność. Ten ostatni element zostaje rozwinięty przez Wilhelma. Pisze on: „Należy poszukiwać mądrości, gdyż pomaga stawić czoła wszelkiemu złu”.

W drugiej części swojego kazania autor koncentruje się na analizie początkowych słów tematu: „W swojej młodości, zanim zacząłem podróżować”. Najlepszym wiekiem na zdobywanie mądrości – zdaniem Wilhelma – jest dzieciństwo i ogólnie młodość. Teza ta zostaje przez niego potwierdzona szeregiem obrazów biblijnych, które miały być łatwo zrozumiane przez młode audytorium. W pierwszej kolejności autor stawia przed oczyma swoich słuchaczy ich rówieśnika i, moglibyśmy powiedzieć, wzorowego ucznia – dwunastoletniego Chrystusa zasiadającego wśród świątynnych uczonych. Wilhelm nie rozwija tego wątku, uznając zapewne za oczywiste priorytetowe miejsce tej nowotestamentalnej historii w działalności kaznodziejskiej w dominikańskiej szkole. Nieco dokładniej natomiast zajmuje się dwiema postaciami ze Starego Testamentu: Mojżeszem i Danielem. W przypadku Mojżesza akcentuje dwa momenty z jego dziejów: zesłanie manny i wydarzenia pod górą Synaj. Młodość – pisze Wilhelm – jako początek życia podobna jest do poranka. To właśnie w godzinach rannych Izraelici otrzymywali mannę z nieba. Poranek jest czasem przyjmowania, ponieważ wszystko się rozpoczyna, otwiera, jest jeszcze niezmącone i niezmęczone grzechem, frustracją i starością. Młodość jest z tego powodu czysta. Z kolei czystość jest niezbędna do przyjęcia mądrości, o której wspomniał w pierwszej części kazania. Dowodem na taką dyspozycję – czytamy dalej – jest sytuacja, gdy Mojżesz nakazał ludowi dokonać rytualnego oczyszczenia, zanim sam przystąpił do spotkania z Bogiem na górze Synaj. W tym miejscu autor wzmacnia swoją opinię wprowadzeniem kolejnej postaci biblijnej – Daniela. Uczniowie dominikańscy mieli przypomnieć sobie wydarzenia opisane w Księdze proroka Daniela, kiedy to czterech młodzieńców znalazło się na dworze króla babilońskiego i zostało poddanych próbie (1,1-20). Daniel i jego towarzysze zrezygnowali z jedzenia nieczystych rytualnie „pokarmów pogan” ze stołu Nabuchodonozora. Konsekwencją tej decyzji, podjętej „w swoich sercach”, było udzielenie im przez Boga daru mądrości. Ponadto sam prorok otrzymał jeszcze zdolność widzenia i interpretacji snów. Radykalizm Daniela i czterech młodzieńców w zachowaniu czystości został szczodrze wynagrodzony i takiej nagrody mieli oczekiwać również dominikańscy pueri.

Ostatnia, trzecia część pierwszego kazania zawiera krótkie wyjaśnienie zakończenia: „otwarcie szukałem mądrości w modlitwie”. Według Wilhelma mądrość można zdefiniować jako oświecenie i łaskę ofiarowaną przez Boga. Człowiek może jedynie czekać i pracować nad wewnętrzną dyspozycją do przyjęcia tego daru. To przygotowanie Wilhelm streszcza za pomocą trzech terminów: uczciwie żyć, gorliwie studiować i chętnie słuchać. Działania te obowiązują każdego człowieka, bez względu na wiek i pozycję społeczną.

W tym miejscu autor wprowadza nowy wątek – popularny w całej teologicznej literaturze średniowiecza temat triady moralno-duchowej, czyli trzech etapów duchowego rozwoju człowieka. Ponieważ młodzi słuchacze kazań Wilhelma należeli do grupy rozpoczynających formację, dlatego też – zdaniem autora – mieli oni przede wszystkim skupić się na kształtowaniu odpowiedniej postawy, tzn. otwartości na korekty ze strony wychowawców i bezwzględnego im posłuszeństwa. Jako początkujący wchodzą bowiem dopiero na drogę prawdy i kształtują postawy zgodne z przykazaniami. Co się zaś tyczy następnych stopni, Wilhelm z Tournai sygnalizuje tylko, że osoby na wyższych stopniach formacji powinny umacniać w sobie dobro zdobyte i wciąż zdobywane, a wreszcie trwać w wierności wymogom życia kontemplacyjnego.

Dom dyscypliny

Verba thematis drugiego kazania zostały, przypomnijmy, zaczerpnięte również z Księgi Syracha (51,23): „Zbliżcie się do mnie, pozbawieni wiedzy, zamieszkajcie w domu nauki (domus disciplinae)”. W kazaniu tym Wilhelm stara się wyjaśniać dwie kwestie: czym jest szkoła i jakie metody pomagają uczniowi w zdobyciu mądrości. Swoją odpowiedź nasz autor organizuje, podobnie jak w przypadku pierwszego kazania, wokół trzech części: 1) czym jest dom nauki; 2) czym jest dyscyplina; 3) przyczyna zamieszkania w domu nauki, czyli szkole.

W pierwszej części koncentruje się na dokładnym opisaniu owego domus disciplinae. Rozpoczyna od powiązania sensu largo wspomnianego „domu dyscypliny” z Kościołem, będącym miejscem zarówno chrztu, jak i życia wspólnoty chrześcijańskiej. To właśnie w Kościele – jak pisze Wilhelm – ludzie stają się „uczniami Pana”. Dopiero wówczas człowiek może przejść do „domu dyscypliny” rozumianego sensu stricto, czyli szkoły, w której formowani są uczniowie. Wilhelm, krótko wyjaśniając, czym jest szkoła w swej istocie, odwołuje się do niezwykle nośnego obrazu zaczerpniętego z komentarza św. Hieronima do Księgi Izajasza: szkoła może być nazwana „domem Jakuba”, gdyż w niej, na wzór Jakuba walczącego z aniołem, uczniowie staczają liczne walki w celu zdobycia wiedzy. Ponadto określenie domus disciplinae – według trzeciej i ostatniej już interpretacji – odnosi się również do religii, w której uczniowie są zachowywani. W środkowej części kazania Wilhelm przedstawia własną koncepcję zintegrowanego wychowania ucznia. Jego zdaniem podstawowym narzędziem w zdobywaniu wiedzy, jakie stosuje się w „domu dyscypliny”, jest sama disciplinae. Wilhelm ma tu na myśli jeden proces wychowawczy, który należało jednak prowadzić na dwóch poziomach. W pierwszej kolejności przedstawia wychowanie, które moglibyśmy nazwać ogólnoludzkim lub fundamentalnym, bazujące na naturze i stanowiące nieodłączną podstawę wychowania religijnego. Miałoby ono być trojakie i zmierzać do realizacji trzech celów. Proces wychowawczy mianowicie doprowadza do rozwoju intelektualnego ucznia, zmierza do udoskonalenia języka i rozwinięcia w uczniu umiejętności posługiwania się nim w sposób poprawny, a także wykształca zachowania zgodne z wymogami moralności. Na tych trzech rodzajach dyscypliny bazują trzy rodzaje wychowania religijnego. Odnoszą się one kolejno do, interpretowanej zgodnie z wymogami egzegezy duchowej, dyscypliny: serca, ust i działania.

W trzeciej i zarazem ostatniej części kazania Wilhelm wskazuje korzyści płynące z bycia członkiem społeczności szkolnej i ogólnie poddania się procesowi wychowania. Dominikanin, pozostając wierny podanej wcześniej definicji szkoły jako domus Jacob, czyli miejsca walki, dowodzi, że domus disciplinae jest bezpieczną twierdzą, która chroni uczniów. Ten zaś, kto nie uczęszcza do szkoły (w domyśle dominikańskiej) i nie poddaje się wychowaniu, nie tylko jest pozbawiony jakichkolwiek korzyści, ale i naraża się na nieuniknione ataki ze strony zła i wreszcie – upadek. Sytuację takiego człowieka Wilhelm podsumowuje krótko: „żyje on w niedoli”.

Mali dorośli

Pojawienie się sermones ad pueros u średniowiecznych dominikańskich kaznodziejów nie było związane z jakimś ogólnokościelnym projektem katechizacji dzieci. Przyczyn ich zaistnienia należy poszukać przede wszystkim w rozwijającym się w XIII w. systemie edukacji dominikańskiej. Kaznodziejstwo kierowane do dzieci było naturalną i logiczną odpowiedzią na potrzeby kształcenia własnego środowiska zakonnego, a konkretnie – edukacji uczniów w przyklasztornych scholae. Ostatecznie chodziło nie tylko o formację przyszłych elit, ale również – jak mniemano – kolejnych pokoleń dominikanów. Przedstawione tutaj dwa kazania, autorstwa Wilhelma z Tournai, stanowiły propozycję kazań, jakie powinny być głoszone w dominikańskich szkołach. Stąd też ich tematyka nie wykraczała poza jedno główne zagadnienie – młodzi uczniowie w szkole. Kazania te miały za zadanie właściwie zmotywować i zachęcić młodych uczniów do nauki i posłuszeństwa wychowawcom. Godny zauważenia jest brak w przedstawionych kazaniach jakichkolwiek specjalnych cech strukturalnych, stylistycznych i retorycznych, które odróżniałyby sermones ad pueros od innych znanych kazań, głoszonych do osób dorosłych. Różnic tych nie sposób uchwycić ani na poziomie warstwy językowej, ani na poziomie metody i użytych środków, a jedynie na płaszczyźnie przedmiotu i prezentowanych treści. Jedynie na podstawie poruszonych zagadnień możemy się domyślać, że odbiorcami kazań Wilhelma miały być osoby rozpoczynające edukację szkolną. W świetle tych uwag można by, przynajmniej jeśli chodzi o problem kaznodziejstwa, potwierdzić szeroko dyskutowaną tezę Philippe’a Arièsa, że w średniowieczu nie traktowano dzieciństwa jako osobnego etapu życia. Dziecko dla ówczesnych ludzi było postrzegane po prostu jako „zmniejszona kopia dorosłego”. A czy w średniowieczu dominikanie głosili kazania do dzieci, które nie uczęszczały do szkół zakonnych? Pytanie to na razie musi pozostać bez odpowiedzi.

Kościół dominikanów na akwareli z lat 1886–1887.   Kościół dominikanów na akwareli z lat 1886–1887.
WIKIMEDIA

Szkoła z bajki

Powróćmy raz jeszcze do odkrytych w krakowskim klasztorze grobów trojga dzieci i spróbujmy puścić na moment wodze fantazji. Oto i trzej uczniowie dominikańskiej szkoły. Przez całe ranki pilnie słuchali zakonnego nauczyciela, a w wolnych chwilach biegali wraz z innymi chłopakami po długich korytarzach klasztornych, penetrowali niedostępne krypty, tunele, przejścia – wymarzone miejsca zabaw dla wszystkich małych zdobywców, odkrywców i wojowników. A nocami, kiedy nikt nie widział, wdrapywali się na wysoką kościelną wieżę. Siedzieli tam i patrzyli na Kraków, tutejszy klasztor i swoją szkołę, z góry malutką jak z bajki dla dzieci.

o. Tomasz Gałuszka OP

Doktor habilitowany historii, mediewista doktor teologii, profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, dyrektor Dominikańskiego Instytutu Historycznego, członek Międzynarodowej Komisji Historii i Studiów nad Chrześcijaństwem przy Polskiej Akademii Umiejętności, autor licznych artykułów i książek, znawca historii herezji i inkwizycji oraz myśli św. Tomasza z Akwinu. Ostatnio opublikował „The Beguines of Medieval Świdnica” [wspólnie z prof. Pawłem Krasem], York Medieval Press 2023.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?