Baraże – pierwsze mecze o wszystko

Piotr Sacha

|

Gość Niedzielny

publikacja 20.03.2024 18:19

Mecz z Estonią to pierwszy w tym roku „mecz o wszystko”, a w całej historii – trzeci baraż piłkarskiej reprezentacji Polski.

Baraże – pierwsze mecze o wszystko Zawodnicy reprezentacji Polski słuchają uwag trenera przed barażem z Estonią. PAP/Leszek Szymański

Francuskie słowo barrage oznacza zaporę, a także grad. Dwa pytania na dziś. Pierwsze: Jak skuteczną zaporę są w stanie postawić Biało-czerwonym estońscy piłkarze? I drugie: Czy w razie wygranej ekipy trenera Probierza (a innej opcji nie bierzemy przecież pod uwagę) wystarczy w kolejnym meczu atutów, by oddać grad strzałów na bramkę Walii bądź Finlandii? Jeśli nie grad, to chociaż solidny deszcz, którego potrzebuje nie tylko drużyna, ale przede wszystkim kibice, wychodzący powoli z traumy po zeszłorocznych wynikach i stylu gry Polaków, reagujący alergicznie na taktykę „gry na wynik”. Do meczów bezradności z eliminacji do Euro 2024 nie ma sensu wracać. Pamiętajmy jednak, że to ten sam – w przybliżeniu – zespół (30. w rankingu FIFA) stoczy batalię z dużo słabszym rywalem z Estonii (123. miejsce), a potem, miejmy nadzieję, zawalczy z tylko nieco słabszą drużyną z Finlandii (60. miejsce) lub podobną sobie (ciągle myślimy o rankingu) Walią (29. miejsce).

„Baraży się nie gra, baraże się wygrywa” – grzmiał na początku tego roku Michał Probierz w rozmowie z serwisem Łączy Nas Piłka. Tak zachęcał do większej wiary w możliwości obecnej reprezentacji i powszechnego jej wsparcia. Skoro „baraże się wygrywa”, wybiegnijmy na moment w niedaleką przyszłość, kolejno do 16 czerwca, 21 czerwca i 25 czerwca. Bo po marcowych zwycięskich bojach czekają w Niemczech Polaków czerwcowe pojedynki z Holandią, Austrią i Francją. A teraz wróćmy do teraźniejszości. Bo mecz(e) o awans do europejskiej elity to nie tylko sprawdzian aktualnych możliwości teamu Probierza. To również test, w jakim jest stanie i jak długo jeszcze wytrzyma żelazna, latami eksploatowana oś napędowa naszej drużyny: Szczęsny, Bereszyński, Zieliński, Lewandowski i (żelazny rezerwowy) Grosicki. A dodajmy, że ciężar oczekiwań jest olbrzymi. 

Czytaj też: Zakochać się na mecz i życie

„Każdy zawodnik bierze odpowiedzialność za cały zespół” – to fundamentalne zdanie wypowiedział Robert Lewandowski podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Tyle że fundamentem silnej drużyny są jej silni liderzy. Mecze barażowe są świetną okazją, by cały zespół pociągnęły roczniki dwutysięczne, jak choćby rozwijający skrzydła w Arsenalu Jakub Kiwior, Jakub Moder, który wrócił do wyjściowego składu Brighton, czy choćby czwartkowy debiutant z Białegostoku Dominik Marczuk.

Na koniec słowo na temat samego piłkarskiego wynalazku, zwanego barażem. Bo ma on całkiem długą historię. Polska reprezentacja mężczyzn trzykrotnie brała udział w meczu barażowym, walcząc o miejsce na mundialu lub Euro.

Listopad 1957. Miesiąc wcześniej odbywa się legendarny mecz na Stadionie Śląskim, gdzie Biało-czerwoni ogrywają ZSRR 2:1, a dwa gole strzela Gerard Cieślik. Ponieważ w końcowej tabeli obie drużyny mają tę samą liczbę punktów, zgodnie z regulaminem o awansie na mistrzostwa świata w Szwecji ma zdecydować dodatkowy mecz. Baraż rozegrany zostaje 24 listopada w Lipsku w NRD, gdzie stacjonują wojska sowieckie. Organizatorzy na trybunach  umieszczają olbrzymi transparent: „Freundschaft, Дружба, Przyjaźń”. 100 tys. widzów (w tym mnóstwo umundurowanych) ogląda porażkę Polaków 2:0.

Marzec 2022. Aby awansować na mundial w Katarze, Polacy występują w dwuetapowych barażach. Na 24 marca zaplanowano mecz Polska-Rosja. Jednak w związku z agresją wymierzoną Ukrainie, a w jej efekcie proteście federacji Polski, Szwecji i Czech, FIFA wyklucza kraj najeźdźcy z rozgrywek. Biało-czerwoni bez gry przechodzą do barażowego finału ze Szwecją, który odbywa się 29 marca na Stadionie Śląskim. Po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego po raz 9. w historii nasza reprezentacja dostaje się do finałów piłkarskich mistrzostw świata.

Marzec 2024. Ten wspomniany wyżej „trzeci raz” to pojedynek w Warszawie z reprezentacją Estonii. Jeśli 21 marca wszystko pójdzie po myśli selekcjonera Probierza, będzie jeszcze baraż numer cztery – z Walią lub Finlandią. Ale to już we wtorek 26 marca. A później, od 14 czerwca a 14 lipca, emocje rozgrzewał będzie turniej finałowy w Niemczech.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.