Krajobraz przedwyborczy. Czy rola samorządów ogranicza się do wymiaru lokalnego?

Andrzej Grajewski Andrzej Grajewski

|

GN 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

Wybory samorządowe nie tylko zdecydują o tym, kto będzie rządził w naszych miastach, powiatach, gminach i województwach, ale i będą ważnym sprawdzianem przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

W Polsce jest 2477 gmin, w tym 302 gminy miejskie, 677 gmin miejsko-wiejskich i 1498 wiejskich. Przykładem gminy miejsko-wiejskiej jest Opatowiec. W Polsce jest 2477 gmin, w tym 302 gminy miejskie, 677 gmin miejsko-wiejskich i 1498 wiejskich. Przykładem gminy miejsko-wiejskiej jest Opatowiec.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Samorząd terytorialny okazał się jedną z najbardziej udanych reform ustrojowych przeprowadzonych po upadku komunizmu. W maju 1990 r. odbyły się wybory samorządowe – pierwsze w pełni demokratyczne w powojennej Polsce. Gminy stały się podstawą ustroju samorządowego – otrzymały osobowość prawną, przejęły własność komunalną i prawo do dysponowania swoim majątkiem. Kolejnym etapem reformy były zmiany przygotowane przez rząd Jerzego Buzka. W 1999 r. wprowadzono dwa nowe szczeble samorządu: powiaty i samorząd wojewódzki. Ukształtowany wtedy został trójstopniowy model polskiego samorządu. Zastąpił on obowiązujący od 1975 r. podział dwustopniowy na województwa i gminy. Obecnie jest w Polsce 16 województw, 314 powiatów oraz 66 miast na prawach powiatów, a także 2477 gmin, w tym 302 gminy miejskie, 677 gmin miejsko-wiejskich i 1498 wiejskich. Wybory, które odbędą się 7 kwietnia, miały być przeprowadzone jesienią 2023 r. Jednak dla uniknięcia organizacji w zbliżonym terminie wyborów samorządowych oraz parlamentarnych kadencja organów jednostek samorządu terytorialnego została na wniosek PiS przedłużona do 30 kwietnia 2024 r.

Wybór ma znaczenie

Wyniki tych wyborów będą ważne dla lokalnych społeczności, gdyż zdecydują o składzie rad gmin, powiatów i województw. Te gremia, a przede wszystkim prezydenci i burmistrzowie oraz wójtowie, będą decydować o sprawach dotykających każdego z nas. Jednak rola samorządów nie ogranicza się do wymiaru lokalnego. W czasie kryzysu uchodźczego w lutym 2022 r., kiedy setki tysięcy Ukraińców szukały u nas schronienia, samorządy jako pierwsze zorganizowały dla nich pomoc i wsparcie, nie czekając na decyzje władz państwowych. Także w wypadku zagrożenia konfliktem zbrojnym rola samorządów jako odpowiedzialnych za bezpieczeństwo cywilne będzie decydująca.

Oczywiście partie polityczne są mocno reprezentowane, zwłaszcza w wyborach do sejmików wojewódzkich, których skład często odzwierciedla aktualne preferencje polityczne. Konsekwencją tego jest wpływ central partyjnych na decyzje lokalnych struktur w kwestii sojuszy i współpracy w sejmikach wojewódzkich. Nie bez znaczenia dla rezultatów tych wyborów jest także wsparcie finansowe udzielane przez centrale partyjne. Wystarczy rozejrzeć się po ulicach naszych miast i gmin, aby zauważyć, że dominują banery kandydatów wspieranych przez duże partie polityczne.

Sondaże wskazują, że kandydaci PiS mają niewielkie szanse, aby zostać prezydentami w jakimkolwiek ze 107 miast mających powyżej 100 tys. mieszkańców. Tam wygrywać będą albo lokalne komitety reprezentujące obecną władzę, albo Koalicja Obywatelska i jej sojusznicy. Wielką niewiadomą pozostaje wynik Trzeciej Drogi, czyli sojuszu ugrupowania Szymona Hołowni i PSL. Większe szanse kandydaci PiS będą mieć w wyborach na burmistrzów, zwłaszcza w regionach, gdzie partia ma liczny i ustabilizowany elektorat. W gminach wiejskich na sukces mogą liczyć kandydaci PSL.

Ważna gałąź gospodarki

Jak wynika z raportu przygotowanego z okazji Europejskiego Kongresu Samorządowego, który odbył się na początku marca w Mikołajkach, samorząd terytorialny jest ważnym podmiotem kształtującym rynek pracy w naszym kraju; w tej sferze zatrudnionych jest blisko 1 mln 92 tys. osób. Jedynie w ubiegłym roku inwestycje prowadzone przez jednostki samorządu terytorialnego miały wartość 119,5 mld zł. Biorąc pod uwagę fakt, że wkrótce Polska otrzyma wszystkie unijne środki z Krajowego Planu Odbudowy, z których znaczna część będzie skierowana do samorządów, rola tego sektora w gospodarce będzie wzrastała. Budżety jednostek samorządowych oparte są na dochodach własnych – pochodzą one z podatków i opłat lokalnych oraz podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) i od osób prawnych (CIT). Ważnym źródłem dochodów własnych jest także podatek od nieruchomości, zapewniający stabilne środki na realizację zadań samorządowych. Uzupełnione jest to dochodami transferowymi, będącymi formą subwencji ogólnej albo dotacji celowej. Największymi środkami finansowymi dysponują sejmiki wojewódzkie. Jak przypomina poseł Stanisław Szwed (PiS), były sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, nie tylko sprawują one władzę samorządową na terenie całego województwa, ale także realizują szereg projektów związanych z programami europejskimi i krajowymi, m.in. realizacją Regionalnego Programu Operacyjnego w ramach Krajowego Planu Odbudowy. To oznacza, że przez sejmiki wojewódzkie przechodzi bardzo dużo pieniędzy. Jednak, jak wynika z cytowanego raportu Europejskiego Kongresu Samorządowego, w 2022 r. udział dochodów własnych spadł w budżetach samorządu do 45 proc., wzrosło natomiast znaczenie zewnętrznych dotacji. Sygnalizowało to rosnące uzależnienie gmin od dochodów transferowych, przekazywanych z budżetu państwa w formie dotacji celowych i subwencji, co było przejawem centralizacji państwa.

Władze samorządowe czy lokalne?

Problemem numer jeden samorządów każdego szczebla jest faktyczne zabetonowanie ich władz – przekonuje lider jednego z niezależnych stowarzyszeń, które ma już swoich radnych i będzie startować w najbliższych wyborach w mieście mającym niegdyś status wojewódzkiego. Jak twierdzi, w dużych miastach decyduje o tym miejscowy układ polityczny, który kształtuje personalny kształt danego samorządu. Wprawdzie PiS wprowadziło ograniczenie możliwości sprawowania urzędów prezydenta, burmistrza i wójta do dwóch kadencji, ale ta regulacja obowiązuje od 2018 r. To oznacza, że jej pozytywne skutki odczujemy dopiero po tej kadencji, kiedy włodarze samorządowi z dużym stażem nie będą mogli już startować w wyborach.

Jednak także w mniejszych gminach kandydaci niezależni i alternatywni mają bardzo wielki problem z dotarciem do wyborców i przebiciem się ze swym programem. Samorząd w wielu miejscach jest największym pracodawcą, a więc od lokalnej władzy zależą miejsca pracy, co ma także konsekwencje w trakcie wyborów. Ludzie często boją się wyrażać swoje poglądy publicznie, aby nie stracić zatrudnienia. Do tego dochodzi monopol lokalnej władzy na media samorządowe, a także uzależnienie za pomocą reklam innych lokalnych mediów, formalnie niezależnych. To powoduje, że przebicie się z krytyką działań władzy samorządowej albo kreowaniem opinii na dany temat jest bardzo trudne. Paradoksalnie znacznie łatwiej krytykować polityka szczebla centralnego aniżeli jakiegoś prezydenta miasta czy burmistrza chronionego przez lokalny układ medialny. Można działać w mediach społecznościowych, ale ich zasięg jest mocno ograniczony.

Istnieje także inne niebezpieczeństwo. Jeśli niezależni aktywiści chcą startować w wyborach, muszą szukać sponsorów, co wiąże się z potencjalnym zagrożeniem, że taki donator będzie później chciał to wsparcie sobie zdyskontować. Widać to zwłaszcza w mniejszych gminach. Błędem było, twierdzi mój rozmówca, nadanie tak dużych uprawnień jednoosobowym organom władzy, a więc prezydentom, burmistrzom czy wójtom. Ich silna pozycja sprawia, że w praktyce rady są jedynie dekoracją i nie spełniają należycie funkcji kontrolnych. Jeśli zaś rządzący daną gminą nie ma większości w radzie, grozi jej paraliż decyzyjny i chaos. W praktyce wybierać będziemy władzę lokalną, ale w niewielkim stopniu mieć ona będzie charakter samorządowy.

Ile władzy dla sejmików?

Sprawdzianem politycznym będą wybory do 16 sejmików wojewódzkich. O mandaty do nich będzie walczyć sześć ogólnopolskich komitetów wyborczych: PiS, Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy, Trzecia Droga Polska 2050–PSL, Lewica, Koalicja Obywatelska oraz Stowarzyszenie „Bezpartyjni Samorządowcy”, a także komitety regionalne, które nie mają zasięgu ogólnopolskiego. – Dotąd rządziliśmy w połowie sejmików, w niektórych z koalicjantami, a w niektórych samodzielnie – przypomina poseł Szwed. – W tych wyborach wydaje się, że nasz wynik będzie gorszy. Opozycja, która się jednoczy przeciwko PiS, ma szansę zdobyć władzę w większości sejmików w całym kraju, nawet tam, gdzie my wygramy. Może powtórzyć się sytuacja, jaką mieliśmy po ostatnich wyborach parlamentarnych – wygraliśmy, ale nie mieliśmy zdolności do utworzenia koalicji rządzącej. Wiele będzie zależało od mobilizacji naszego elektoratu oraz frekwencji wyborczej. Na naszych listach – dodaje poseł Szwed – trzon tworzą osoby, które już sprawdziły się w pracy samorządowej. Staraliśmy się listy do sejmików wojewódzkich układać w taki sposób, aby znaleźli się na nich liderzy ze wszystkich powiatów obejmujących dany okręg wyborczy.

Od dawna toczy się w spór między PiS a rządzącą obecnie koalicją w sprawie uprawnień sejmików wojewódzkich. – My uważamy, że sejmiki mają wystarczające kompetencje i nie potrzeba ich dalej rozszerzać – wyjaśnia poseł Szwed. – Koalicja rządząca chciałaby im przekazać więcej uprawnień władzy centralnej. Moim zdaniem nie ma potrzeby zwiększania uprawnień sejmików dodatkowymi kompetencjami. Państwo jest pierwszą i najważniejszą strukturą, a sejmiki są strukturami pomocniczymi, nie odwrotnie. Nie jest dobrym rozwiązaniem – przekonuje – tworzenie regionalnych enklaw z ambicjami niemal małych państewek.

Demografia zmienia samorząd

Spory kompetencyjne nie będą jedynymi, jakie zdecydują o przyszłym kształcie samorządu. Katastrofa demograficzna, której jesteśmy obecnie świadkami, będzie miała na niego poważny wpływ. Proces wyludniania się dotyka przede wszystkim mniejsze miasta oraz prowincję, co jest zjawiskiem ogólnoświatowym, ale w naszych warunkach pogłębianym przez kryzys demograficzny. Dodatni przyrost w ostatnich latach zanotowało jedynie pięć metropolii: Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań i Trójmiasto, a co za tym idzie, wzrosła liczba ludności w województwach małopolskim, dolnośląskim, wielkopolskim, pomorskim oraz mazowieckim. Pozostałe odnotowały spadek. Dotknął on przede wszystkim miasta średniej wielkości, m.in. te, które w 1998 r. utraciły status wojewódzkich. Większość z nich boryka się także z problemami gospodarczymi z powodu upadku wielu gałęzi regionalnego przemysłu. Ma to poważne konsekwencje finansowe dla całego regionu. Warto bowiem pamiętać, że z infrastruktury edukacyjnej, służby zdrowia, transportu danego miasta korzystają nie tylko jego mieszkańcy, ale znacznie więcej ludzi żyjących w jego obszarze funkcjonalnym, obejmującym pobliskie gminy, tzw. gminy obwarzanki. Efekt jest taki, że zmniejszają się możliwości finansowe danego miasta, ale nie ciążące na nim obowiązki, gdyż liczba ludności w obszarze funkcjonalnym nie zmniejsza się, a czasem nawet rośnie. Stawia to pod znakiem zapytania sensowność dalszego istnienia powiatów, których wiele powołano bez ekonomicznego uzasadnienia w ramach uspokojenia lokalnych nastrojów, kiedy przeprowadzono reformę w 1998 r. Wyjścia z tej sytuacji są dwa. Można ograniczyć liczbę województw do 8–10 silnych ośrodków, jak pierwotnie projektowano, ale wówczas konieczne będzie powołanie subregionów wyposażonych w odpowiednie kompetencje i finanse, aby mogły być strukturami pośrednimi między powiatem a województwem. Możliwe jest także działanie odwrotne: zwiększenie liczby województw do 20–26 oraz likwidacja powiatów. Powstałby wówczas układ dwustopniowy, jaki dominuje w krajach Unii Europejskiej. Każde z tych rozwiązań ma zalety i wady. Niestety za sprawą Lewicy głównym tematem wrzuconym na przedwyborczą agendę stała się aborcja, a nie dyskusja o tym, jaki powinien być kształt naszych małych ojczyzn oraz jak rozbudzać ducha obywatelskiej odpowiedzialności za sprawy dziejące się wokół nas, na które powinniśmy mieć wpływ.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.