PIOmania

Marcin Jakimowicz

|

GN 38/2009

publikacja 17.09.2009 15:10

Nie zabiegał o sławę, a jednak popularności mogą mu pozazdrościć największe gwiazdy rocka. Doczekał się gazety, którą kupuje 150 tys. Włochów, a nawet własnej telewizji. Jego grób szturmuje 8 mln osób rocznie.

PIOmania O. Tomasz Duszyc, redaktor naczelny „Głosu Ojca Pio” fot. ROMAN KOSZOWSKI

Wizerunki ojca Pio znajdziemy we Włoszech na każdym kroku. W restauracjach figura świętego dyskretnie spogląda na talerze pełne spaghetti. W kościołach rzeźby przedstawiające stygmatyka łatwo rozpoznać, bo choć nie jest patronem listonoszów, jego figury są obsypywane stosami listów. Na stacjach benzynowych wielkie figury stoją między dystrybutorami paliwa tuż obok płynu do samochodowych spryskiwaczy. Polacy ze zdumieniem czytają agencyjne doniesienia w stylu: „Potężna figura św. ojca Pio będzie jednocześnie kolektorem słonecznym.

W zatoce Manfredonia stanie 60-metrowej wysokości figura świętego kapucyna. Inicjatorzy przedsięwzięcia poinformowali, że monumentalna figura zostanie pokryta specjalnym lakierem fotowoltaicznym. W ten sposób będzie można pozyskać kilkadziesiąt kilowatów energii elektrycznej. Na miejsce dla figury wybrano wzniesienie koło wsi Rignano Garganico na wysokości ok. 600 m n.p.m. Figura będzie górowała nad wybrzeżem. Będzie wyższa od słynnego postumentu Jezusa w Rio de Janeiro, który ma jedynie 38 m wysokości”. Jedno jest pewne: Włosi oszaleli na punkcie świętego z Pietrelciny. Jego sanktuarium w San Giovanni Rotondo przeżywa z roku na rok coraz większe oblężenie. Tylko w ubiegłym roku odwiedziło je 8 mln pielgrzymów. Stygmatyk stał się włoskim towarem eksportowym numer 1.

Hardcore
To ciekawe, bo sam kapucyn nie szukał nigdy sławy. Jednak im bardziej usuwał się w cień, tym głośniej o nim mówiono. Wielu pielgrzymów przekonało się na własnej skórze, że może być szorstki i gruboskórny. Nie chciał „kupić” tych, którzy przygnani ciekawością, chcieli zobaczyć niezwykłości. Jedna z jego penitentek notowała: Podczas jednej ze spowiedzi zaczęłam mówić do niego: Ojcze, który jesteś tak dobry, uczyń... A on nie pozwolił mi dokończyć zdania: Ja dobry? Jeśli poznałabyś, kim naprawdę jestem, uciekłabyś przestraszona! Największy zbój jest człowiekiem honoru w porównaniu ze mną! Przyparty do muru, pytany o stygmaty o. Pio bezradnie zawołał: – Przysięgam na miłość Boską. Na miłość Boską! O, jakże byłbym wdzięczny Panu, gdyby mnie od tego uwolnił! – Duchowe zalecenia o. Pio są bardzo wymagające – opowiada o. Tomasz Duszyc, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Głos Ojca Pio”. To polski odpowiednik włoskiego kolorowego miesięcznika „Voce di Padre Pio”.

Nakładu wydawanej przez kapucynów gazecie mogą pozazdrościć inne włoskie tytuły. Kupuje ją aż 150 tys. osób. Pierwszy egzemplarz polskiego „Głosu Ojca Pio” zszedł z maszyny drukarskiej w styczniu 2000 roku. Do dziś ukazało się 60 numerów gazety kupowanej przez 5 tys. Polaków. – Nie oszukujmy się, duchowość ojca Pio to hardcore – opowiada o. Duszyc. – W swych listach święty nieustannie pisał o bezwarunkowym przylgnięciu do krzyża i ślepym zawierzeniu Bogu. Co sprawia, że ten święty bije na głowę popularnością innych kanonizowanych? Myślę, że fakt, że o. Pio to człowiek nam współczesny. Zachowało się sporo jego zdjęć. Żyją jeszcze ci, którzy z nim rozmawiali i doświadczyli mocy jego wstawiennictwa. Dla nas – wiernych nad Wisłą – ważne są też związki z Polską. Na przykład tajemnicze słowa, które stygmatyk szepnął w 1947 roku młodemu ks. Karolowi Wojtyle, czy cudowne uzdrowienie Wandy Półtawskiej po wstawienniczej modlitwie świętego.

Akcja: bilokacja
– Skąd fenomen popularności tego świętego? Myślę, że przyciągają nas jednak cuda. Nie oszukujmy się: popularność o. Pio jest związana z ilością cudów, które Pan Bóg czyni za jego wstawiennictwem – opowiada dyrektor biura prasowego kapucynów, brat Paweł Teperski. – Staramy się, by ludzie nie zatrzymywali się na samych cudownościach, lecz weszli w głąb i poznali nauczanie stygmatyka. Samo zatrzymanie się na darze bilokacji, rozeznawania czy stygmatach jest jedynie wabikiem, by wejść dalej i głębiej. A że Pan Bóg czyni wiele cudów, to już Jego sprawa… Przeczytajmy uważnie Ewangelię. Jezus nie miał pretensji do tłumów, które szły za Nim, by doświadczyć uzdrowienia. Zresztą u wielu ludzi za fascynacją cudami poszło doświadczenie spotkania z samym Bogiem. Ja jestem racjonalistą i do zagadnienia cudów podchodziłem z pewną rezerwą i dystansem. Trudno, jestem sceptykiem – uśmiecha się brat Paweł. – Ale przez rok miałem możliwość posługiwania w San Giovanni Rotondo.

Wiele godzin przesiedziałem w tamtejszych konfesjonałach i mogę z całą pewnością powiedzieć: ludzie doświadczali cudów za wstawiennictwem świętego kapucyna. Nie chodzi mi jedynie o uzdrowienia fizyczne, choć i takie osoby zgłaszały się, gdy przebywałem we Włoszech. Byłem świadkiem bardzo wielu cudów duchowych: nawróceń, powrotów do Kościoła. Ci ludzie opowiadali zdumiewające rzeczy. Nawrócili się, bo we śnie (lub często na jawie) ujrzeli kogoś, kto wyglądał jak święty z Pietrelciny. Słuchałem takich opowieści i – mnie sceptykowi – opadały ręce – wybucha śmiechem o. Paweł. – Do naszej redakcji przychodzi wiele świadectw uzdrowień. Również fizycznych – dopowiada o. Duszyc. – Na przykład tuż przed samą operacją okazuje się, że u osób, które zadają sobie tylko jedno pytanie: „złośliwy czy nie złośliwy?”, guzy znikają. Co charakterystyczne, ludzie ci piszą, że w nocy przed badaniami przyśniła im się postać brodatego kapucyna. Niektórzy wyczuwali też przy szpitalnym łóżku zapach kwiatów…

Przyparty do muru
Jaki zapach? To samo pytanie dręczyło bp. Raffaello Carlo Rossiego, watykańskiego „inkwizytora”. Gdy niedawno ukazały się tajne zapiski z pierwszego przesłuchania Stygmatyka w 1921 roku, o ojcu Pio zrobiło się znów bardzo głośno. Książka „Przesłuchanie ojca Pio” z miejsca stała się bestsellerem we Włoszech i nad Wisłą. Inkwizytor, Toskańczyk z Pizy, przyparł kapucyna do muru. W jaki sposób ojciec pojawia się w dwóch miejscach naraz? Dlaczego stygmaty pachną liliami? Czy ojciec sam się nie okalecza? – pytał. W książce przeczytamy, jak ojciec Pio pod przysięgą opowiada (po raz pierwszy!), w jaki sposób rankiem 20 września 91 lat temu otrzymał stygmaty: „Dostałem nagle wielkich dreszczy po całym ciele.

Potem nastał spokój i zobaczyłem Naszego Pana w postawie jak na krzyżu, choć miałem wrażenie, że nie było krzyża, skarżącego się na brak wzajemności u ludzi, szczególnie tych, którzy mu się poświęcili i przez Niego bardziej są umiłowani. Widać było, że cierpi i że chce, by dusze ludzkie dzieliły z nim Jego cierpienie. Zapraszał mnie, bym przejął się Jego cierpieniem (…) i bym jednocześnie troszczył się o zbawienie braci. Na te słowa poczułem się przepełniony współczuciem dla cierpienia Pana i zapytałem go, co mógłbym zrobić. Usłyszałem głos: »Weź udział w mojej Męce«. Gdy wizja już się skończyła, wszedłem w głąb siebie i rozpamiętywałem, co się wydarzyło. Wtedy zobaczyłem te znaki, z których kapały krople krwi. Przedtem niczego nie miałem”.

Kapucyn a sprawa polska
Na krakowskie nabożeństwa do św. ojca Pio na ulicę Loretańską przychodzą co miesiąc tłumy. To właśnie figura stygmatyka zachęca wiernych do wejścia do kościoła. Jak wiele jej podobnych, ma wypolerowane przez dotyk tysięcy rąk dłonie. Jak grzyby po deszczu powstają nowe grupy modlitewne ojca Pio. Jest ich nad Wisłą już 240. Ich wspólna cecha? Umiłowanie Kościoła. – Grupy modlitewne zawsze muszą gromadzić się wokół kapłana – wyjaśnia o. Duszyc. – Są dwie drogi do założenia takiej grupy: albo świeccy „męczą” księdza i proponują taką formację, albo ksiądz wychodzi do ludzi z propozycją założenia wspólnoty. Pierwsze grupy modlitewne założył sam stygmatyk. We wstępie do ich statutu czytamy: „Grupy modlitewne winno cechować pełne i bezwarunkowe przylgnięcie do nauki Kościoła katolickiego”. Dziś w świecie modli się ponad 2150 takich wspólnot. Bardzo ważną cechą ich duchowości jest zaangażowanie w działalność charytatywną – opowiada o. Tomasz. – Członkowie grup są często wolontariuszami w hospicjach i szpitalach. Czy nauczanie o przylgnięciu do krzyża powoduje, że do wspólnot należą jedynie osoby starsze? Nie. Przekrój wiekowy jest ogromny. W grupach ojca Pio modli się wielu młodych.

26 i 27 września grupy modlitewne św. ojca Pio pojadą na swe ogólnopolskie czuwanie. Spotkają się w sanktuarium świętego stygmatyka na Przeprośnej Górce pod Częstochową. Opiekują się nim Apostołowie Jezusa Ukrzyżowanego – zgromadzenie będące częścią Dzieła w Służbie Bożego Miłosierdzia. Założył je włoski ksiądz Domenic Labellarte, duchowy uczeń Świętego z Pietrelciny. Młodziutki włoski kapłan usłyszał kiedyś od ojca Pio: „Zostaw wszystko i weź Biblię”. Posłuchał tych słów. Ojciec Pio zmarł 23 września 41 lat temu. Jego ciało złożono w krypcie w trzech trumnach: drewnianej, metalowej i cynkowej. W ubiegłym roku zdecydowano się na ekshumację ciała stygmatyka. Okazało się, że zachowało się w bardzo dobrym stanie. Kapucyni wystawili je do publicznej czci. Modlił się przy nim m.in. papież Benedykt XVI. 23 września br. zakończy się wystawienie doczesnych szczątków Świętego. Nie zakończy się jednak gorąca dyskusja, która od lat toczy się wokół postaci „człowieka w kapturze” i tego, gdzie znajduje się granica między gonitwą za cudownościami, a zaufaniem, do którego wzywał Stygmatyk.

Jak ojciec Pio nauczył się modlić?
Ojciec Pio często opowiadał historię, gdy jako mały chłopak poszedł z ojcem do pewnego włoskiego sanktuarium. Ogromny tłum rozmodlonych Włochów zamarł, gdy do kościoła weszła biedna kobieta ze sparaliżowanym synkiem na ręku. Podeszła do obrazu czczonego w kościele świętego i zaczęła krzyczeć na całe gardło: – I co? Ładnie to tak? Jestem wdową, nie mam żadnych środków do życia, a teraz jeszcze ta choroba syna. Ty to masz dobrze – pogroziła świętemu – siedzisz sobie beztrosko w niebie, a ja tu ginę. Mam dość!!! Albo uzdrowisz mi dziecko, albo weź je sobie! – ryknęła na cały kościół. Ludzie z dezaprobatą pokręcili głowami: Przesadziła. Tymczasem położony na ołtarzu sparaliżowany chłopak poruszył się, a po chwili zeskoczył na ziemię zdrowy. „To wtedy nauczyłem się modlić” – uśmiechał się ojciec Pio.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.