publikacja 15.03.2018 00:00
O diagnozie, Alusiu i płatku róży opowiada Mirosława Kostyła.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ
Barbara Gruszka-Zych: O przeziębieniu łatwo mówić. O ciężkiej chorobie trudno nawet myśleć.
Mirosława Kostyła: Kiedy zdrowi dowiadują się, że ktoś zachorował na raka, przychodzi im na myśl, że jest skazany. Kiedy znalazłam się na oddziale onkologicznym, pytałam samą siebie: „Co ja tutaj robię? Chyba nie podpisano na mnie wyroku”. Większość osób, które biorą ze mną chemię, jest dużo starszych. Rzadko spotykam kogoś w moim wieku.
Kobiety nie pyta się o wiek…
Mam 45 lat, zaczęłam chorować niecałe dwa lata temu.
Jak często przebywa Pani w szpitalu?
Od października zeszłego roku raz na dwa, trzy tygodnie.
Lekarze przygotowali Panią na diagnozę?
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.