publikacja 20.10.2016 00:00
Fragment książki abp. Fultona Sheena „Stworzeni do szczęścia.Klucz do dobrego życia”.
henryk przondziono /foto gosć
Spójrzmy na swoje serce tak, jakby było w tyglu, i spróbujmy wydestylować jego istotę. Czy nie okazuje się kłębkiem sprzeczności? Czy nie dostrzegamy w sobie rozdarcia między tym, co powinniśmy robić, a tym, co rzeczywiście robimy? Czy nie wydaje nam się czasem, że jesteśmy jak radio nastawione na dwie różne stacje: niebo i piekło, a odbierające jedynie szum i „popłoch bezładny”? Dobrze wyraził te odczucia rzymski poeta Owidiusz: „Widzę i pochwalam to, co lepsze, ale skłaniam się ku gorszemu”. A św. Paweł pisał z pasją: „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę” (Rz 7,19).
Czujemy w sobie rozdwojenie, rozdarcie wewnętrzne, bo zazwyczaj wybieramy to, co nam się podoba, a nie to, co jest dla nas najlepsze. Boleśnie doznajemy wtedy skutków swojego postępowania. Coś w nas źle funkcjonuje, jakby nasza natura się rozregulowała. Przeżywamy jedno rozczarowanie za drugim; urzeczywistniamy swoje plany i przekonujemy się za każdym razem, że nasze oczekiwania znowu nie zostały spełnione. Sami dla siebie stanowimy problem – nie z powodu naszych widocznych wad, ale dlatego, że bardziej pozytywne cechy tak często nas zawodzą.
Trwa w nas wielka wojna domowa. Prawo naszego ciała toczy walkę z prawem umysłu (por. Rz 7, 23). Czym wytłumaczyć tę fundamentalną sprzeczność wewnętrzną? Istnieją cztery fałszywe wyjaśnienia: psychologiczne, biologiczne, intelektualne i ekonomiczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.