Mała rzecz

Marcin Jakimowicz

My szukamy racji, Bóg - relacji.

Mała rzecz

„Mamy nadzieję, że tymi rekolekcjami ojciec nas bardzo ubogaci” – siostry zakonne przywitały znajomego rekolekcjonistę. Ten zawołał: „Ubogaci? Nigdy w życiu! Nie chcę zamykać wam nieba! Należy ono przecież do ubogich w duchu!”. Wiara ma być mała jak ziarenko gorczycy. Mała, czyli bezbronna, całkowicie zdana na Tego, od którego wszystko zależy. Dziecięca. Ufna.

„Każdy ma rację, ale tylko Bóg ma prawdę” – usłyszałem kiedyś od znajomej siostry. „Nie udowadniajmy za wszelką cenę swych racji – prosił Ulf Ekman w czasie Strefy Zero, a jako antidotum na tę naszą nerwową żonglerkę cytatami i polowanie na potknięcia innych przytoczył genialny w swej prostocie Psalm 131: „Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza”. Koniec. To wystarczy.

Zazwyczaj szukamy tego, co wielkie. Bóg kocha małe, błahe, niepozorne gesty. Stańcie się jak dzieci – zapowiada – inaczej nie wejdziecie do królestwa. „Postawa dziecka przepełniona jest wiarą w Opatrzność, wyzwalającą z nerwicy działań optymalnych, skutecznych i wielkich – przypomina trapista o. Michał Zioło. – Bóg bowiem widzi nawet ukryte czyny i zdolny jest w swoim miłosierdziu podnieść rangę nawet czynów ułomnych, gdyż Jego oczy patrzą inaczej na sens ludzkich działań. Postawa dziecka ma mnie nauczyć przede wszystkim kochania – a wtedy nawet małe czyny, krótka modlitwa będą przemieniać oblicze świata”.