Ja, mhmmm

Marcin Jakimowicz

Bóg rozmawia z facetem młócącym zboże, w scenerii która przypomina program „Rolnik szuka żony” i mówi do niego: „Dzielny wojowniku, idź z tą silą, jaką masz (czytaj: z cepem) i… wyzwól Izraela”.

Ja, mhmmm

Gedeon mógłby urodzić się w Rudzie Śląskiej, Orzeszu albo Chorzowie Batorym. Czuję w kościach, że był to „chop stond”. Miał w sobie charakterystyczny dla Ślązaków zdrowy, wyssany z mlekiem matki sceptycyzm. Opis jego powołania jest jedną z moich ulubionych historii biblijnych.

Wiecie jak po śląsku brzmi zwrot: „Wysłuchałem pana uważnie, ale muszę powiedzieć, że zachowam na ten temat swój własny pogląd? To krótkie: „Ja, mhmmm”. Tak właśnie zareagował Gedeon na pojawienie się anioła. Scena nie przypominała hollywoodzkiego obrazu.

Gedeon trzymał w ręku cep. Młócił na klepisku zboże. W dodatku po to, by ukryć je przed Madianitami. „I wówczas ukazał mu się Anioł Pana. »Pan jest z tobą – rzekł mu – dzielny wojowniku!«. Odpowiedział mu Gedeon: »Wybacz, panie mój! Jeżeli Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza?«” (to właśnie owo charakterystyczne „Ja, mhmmm”). Tu nastąpiła wyliczanka „dlaczego to, dlaczego tamto?” („Jeżeli Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza? Gdzież są te wszystkie dziwy?”), ta słynna nasza „książka skarg i wniosków” zakończona konkluzją „teraz Pan nas opuścił i oddał nas w ręce Madianitów”.

Bóg rozmawia z facetem młócącym zboże, w scenerii która przypomina program „Rolnik szuka żony”, a nie film sensacyjny, w czasie którego spod ekranu zbiera się łuski. Rozmawia z człowiekiem, który mówi: „Nie nadaję się”. „Wybacz, ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca”. Patrzy na niego i widzi w nim… dzielnego wojownika! Co więcej mówi: „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela”.

To zdanie wraca do mnie nieustannie. „Pan zaś zwrócił się ku niemu i rzekł do niego: Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam?”.

Gdyby Gedeon trzymał w dłoni miecz, scyzoryk albo choćby procę. Ale cep???p> Bóg patrzy i stwierdza: „Idź. To wystarczy. Czyż nie ja ciebie posyłam?”.

Popatrz na siebie.

Masz już wszystko. Idź.