Krzykacz wszędobylski

Szymon Babuchowski

Prowokator spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu powrócił. W uściskach prezydenta Komorowskiego.

Krzykacz wszędobylski

Pamiętają Państwo Andrzeja Hadacza, prowokatora spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu? Jako jeden z największych krzykaczy między obrońcami krzyża szybko stał się ulubieńcem mediów – wdzięcznym do pokazywania, gdy trzeba było ośmieszyć tę grupę, przedstawić ją jako zbiorowisko oszołomów. W reklamówce wyborczej Platformy Obywatelskiej pod hasłem „Oni pójdą na wybory. A Ty?”, mającej zdyskredytować przeciwników tej partii, wykrzykiwał: „Tusk i Komorowski – w łeb!” oraz: „Nienawidzę ich!”. A potem ni stąd, ni zowąd pojawił się na Paradzie Równości, w towarzystwie Janusza Palikota, Ryszarda Kalisza i Roberta Biedronia.

I oto Andrzej Hadacz powrócił! Już kolejny raz wymienia uściski z zadowolonym prezydentem Komorowskim, a podczas jego przedwyborczych „spacerów” agituje wśród przechodniów. Po debacie prezydenckiej widzimy go pod siedzibą Telewizji Polskiej, jak wszczyna awanturę, pokazując zwolennikom Andrzeja Dudy środkowy palec i krzycząc: „Wścieklizna pisowska! Kaczyński jest taki sam jak Duda!”.

Kim więc jest ten człowiek? Kto za nim stoi? Dlaczego Bronisław Komorowski za każdym razem z nieskrywaną radością wita tę dziwną postać, bynajmniej nie kojarzącą się ze „zgodą i bezpieczeństwem”? Nim pójdziemy do urn, warto skojarzyć fakty.