Różne typy, ale...
Najbardziej ryzykowną pracą watykanistów jest wskazanie tzw. papabili, czyli faworytów konklawe. Znane jest powiedzenie: kto wchodzi na konklawe jako papabile, wychodzi jako kardynał. Obecnie na liście faworytów są m.in. kardynałowie Pietro Parolin i Matteo Zuppi z Włoch, Luis Tagle z Filipin, Michael Czerny z Kanady, Peter Erdo z Węgier.
Najważniejszym aspektem w rozważaniach i medialnych spekulacjach przed planowanym na początek maja konklawe jest to, że spośród 135 kardynałów elektorów 107 zostało mianowanych przez papieża Franciszka, 23 to nominaci Benedykta XVI, a pięciu to kardynałowie św. Jana Pawła II.
Zmarły w poniedziałek Franciszek odcisnął, jak się zauważa, bardzo mocne piętno na liście kardynałów elektorów pochodzących z około 70 krajów świata. Wielu z nich reprezentuje tzw. peryferia globu i stanowią oni dość dużą siłę. To właśnie w szeregach purpuratów z najdalszych zakątków świata jest bardzo wielu tych, których nazywa się "Franciszkowymi" za względu na bliskość spojrzenia na Kościół, na posługę i największe wyzwania.
Według dziennika "Il Messaggero" faworytami papieża byli 56-letni kardynał Francois Bustillo z Korsyki, którą Franciszek odwiedził podczas swej ostatniej podróży w grudniu 2024 roku, oraz kardynał Luis Antonio Tagle z Filipin, jego bliski współpracownik z Kurii Rzymskiej. Ten drugi hierarcha od początku pontyfikatu papieża Bergoglio był wskazywany jako przedstawiciel nowego nurtu Kościoła.
Wysoko na medialnych listach tzw. papabili jest przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch, charyzmatyczny i bardzo aktywny kardynał Matteo Zuppi, metropolita Bolonii i wysłannik Franciszka do spraw Ukrainy. To hierarcha głęboko związany z nurtami, które były najbliższe zmarłemu papieżowi, czyli z pomocą dla ubogich i migrantów. Jest zwolennikiem skromności i prostoty posługi, bliskości z ludźmi. Byłby on według watykanistów zdecydowanym kontynuatorem pontyfikatu papieża z Argentyny.
Bardzo często wymienia się również 70-letniego dotychczasowego sekretarza stanu Pietro Parolina, który - według ekspertów - byłby również pewnym kontynuatorem myśli i pontyfikatu Franciszka. Kardynał Parolin cieszy się ogromnym autorytetem, który zdobył już wcześniej także jako watykański dyplomata.
Kolejny możliwy faworyt konklawe i również nadzwyczaj doświadczony dyplomata Stolicy Apostolskiej to 69-letni włoski kardynał Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich.
W kontekście obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie watykaniści wskazują także na 60-letniego łacińskiego patriarchę Jerozolimy Pierbattistę Pizzaballę. Jego wybór, jak się zauważa, stanowiłby ważny, mocny i wyraźny sygnał troski Stolicy Apostolskiej o Ziemię Świętą i tego, co dzieje się w trwającym tam konflikcie.
Na potencjalnej liście media umieszczają także metropolitę Marsylii, 66-letniego francuskiego kardynała Jean-Marca Aveline'a, urodzonego w Algierii. Wysoką pozycję ma pierwszy kardynał ze Szwecji - Anders Arborelius.
Wśród reprezentantów bardziej konserwatywnego skrzydła Kolegium Kardynalskiego wskazywany jest 72-letni prymas Węgier, kardynał Peter Erdo.
Ważną rolę w czasie konklawe odegrają przedstawiciele Kościoła Stanów Zjednoczonych, którzy są tak podzieleni, jak tamtejsze społeczeństwo. Jako papabile wymieniany jest 69-latek, kardynał Robert Francis Prevost, wpływowy prefekt Dykasterii ds. Biskupów.
Amerykę Północną reprezentuje też jeden z najbliższych współpracowników Franciszka, urodzony w Czechach 68-letni Kanadyjczyk Michael Czerny, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, syn imigrantów zaangażowany w kwestie migracji i pomoc dla uchodźców.
Niekiedy w dyskusjach watykanistów wymieniany jest papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski, zaufany współpracownik Franciszka, reprezentujący pomocowe ramię jego pontyfikatu. Z powodu brawurowych wręcz akcji na rzecz ubogich w Rzymie został nazwany niegdyś przez włoską prasę "Robin Hoodem". 61-letni Polak budzi ogromne uznanie i podziw za to, że 10 razy udał się jako papieski wysłannik z misjami dobroczynnymi na Ukrainę. Odwiedzał też obozy dla uchodźców.
Z Watykanu Sylwia Wysocka
Od redakcji Wiara.pl
Zauważmy: wcale tego robić nie muszą. Wiadomo, że to jak rzucanie kostką do gry. A ich autorytet, o ile faktycznie go mają, by nie ucierpiał, gdyby powiedzieli "nie wiem" albo "trudno powiedzieć".