Czy zgorszenie jest doświadczeniem wyłącznie destruktywnym? W siódmym odcinku cyklu „Kościół ostatnich ławek” o. Tomasz Franc, dominikanin, psycholog i terapeuta, wyjaśnia, w jaki sposób przeżywać skandale w Kościele, i przekonuje, dlaczego lepiej być zgorszonym niż obojętnym.
Magdalena Dobrzyniak: Czym jest zgorszenie?
o. Tomasz Franc OP: W zgorszeniu, tak jak je rozumiem, są obecne dwa na pozór sprzeczne dynamizmy. Pierwszy z nich łączy się z siłą polegającą na doprowadzeniu kogoś do stanu odczucia emocjonalnego wrzenia, złości i niezgody na coś, co mnie na przykład moralnie oburza. Drugi – na doprowadzeniu kogoś do zapadnięcia się, wycofania w siebie. Jestem tak mocno rozbity, rozczarowany, zniszczony wewnętrznie, że uciekam do jakiejś wewnętrznej izolacji i nie chcę mieć kontaktu z tym, co mnie spotyka, co mnie przeciążyło. Przede wszystkim jednak zgorszenie powoduje, że moje wewnętrzne „ja” jest poddane niszczącym siłom sprawiającym, że nie jestem w stanie przyjąć rzeczywistości, na którą nie ma mojej zgody. Nie ma mojej aprobaty na to, że ktoś postępuje niezgodnie z tą rzeczywistością, zaprzecza jej albo ją zafałszowuje. Mówiąc „rzeczywistość”, mam na myśli relacje międzyludzkie, wartości, którymi żyję, poglądy, które są dla mnie ważne. Zgorszenie więc to negatywny wpływ na drugą osobę, wyprowadzający ją ze stanu równowagi, sprawiający, że nie może ona podnieść się ze zranienia, jakie ono wywołało. Gorzej jej się wtedy funkcjonuje na różnych poziomach: psychicznym, emocjonalnym, duchowym.
ZOBACZ wszystkie odcinki naszego cyklu
Język polski podkreśla właśnie ten aspekt zgorszenia, czyli sprawiania, że ktoś gorzej się ma. Czy to znaczy, że ktoś staje się gorszy przez doświadczenie zgorszenia?
To na pewno jest moment, w którym kluczową rolę odgrywa nasza osobista odpowiedzialność i stosunek do zgorszenia. Jeśli mam w nim udział, to oczywiście sam jestem przyczyną zaistniałego zła. Jednakże człowiek zgorszony staje się przede wszystkim gorszy w ten sposób, że jego możliwości wyboru dobra się zawężają. Jeżeli ktoś mnie zgorszył, moja perspektywa patrzenia, myślenia, przeżywania staje się ograniczona przez zaistniałe zło, którego jestem świadkiem. Świat do tej pory przeze mnie postrzegany jako dobry ulega pewnemu zepsuciu. Zgorszenie wpływa na mnie w taki sposób, że zaczyna utrudniać mi wybór dobra. Może sprawić, że dobro, do którego dążę, jest postawione w fałszywym świetle. A nawet może mnie odsunąć od niego, wypchnąć ze ścieżki podążania za nim. W ten sposób rzeczywiście jest to coś, co mnie „pogarsza”, niszczy mnie i sprawia, że staję się zły. Nie w sensie ontologicznym, nie w sensie tożsamości, ale być może moje zmysły duchowe i intelektualne, emocjonalne ulegają wówczas pewnego rodzaju korupcji, zepsuciu z powodu złego środowiska.
Na przykład?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Magdalena Dobrzyniak Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim i podyplomowych studiów edytorskich na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. W mediach katolickich pracuje od 1997 roku. Wykładała dziennikarstwo na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Autorka książek „Nie mój Kościół” (z bp. Damianem Muskusem OFM) oraz „Bezbronni dorośli w Kościele” (z o. Tomaszem Francem OP).