Dwóch biskupów na raz

Marzy mi się pogłębienie świadomości, że hierarchia stanowi jedność, że sakramentem są święcenia powierzające różne zadania różnym ludziom żyjącym w różnych stanach, że Kościołem winien kierować nie jeden czy drugi genialny biskup lub proboszcz, ale kolegium: biskupi, prezbiterzy i diakoni z zachowaniem zarówno odrębności stopni, jak i jedności całego organizmu.

W archidiecezji łódzkiej był to precedens, który w jej historii odnotowany został po raz pierwszy: podczas jednej ceremonii święceń kardynał Grzegorz Ryś ustanowił biskupami dwóch duchownych. W pierwszym rzędzie wynikało to oczywiście z praktycznej potrzeby dwóch nowych biskupów pomocniczych, więc nominacje zbiegły się w czasie. Chciałbym jednak widzieć w tym wydarzeniu coś więcej.

Kilka lat temu uczestniczyłem w pracy nad przekładem „Liber Pontificalis”, starożytnej księgi zawierającej biogramy biskupów Rzymu od Piotra do Stefana V (zmarł w 891 roku). Przetłumaczyłem 90 pierwszych biogramów, które kończyły się zawsze informacją o udzielonych przez biskupa Rzymu święceniach. O Feliksie I, który kierował Kościołem rzymskim w latach 269-274, czytamy na przykład, że „udzielił dwa razy święceń dla 9 prezbiterów, 3 diakonów i 11 biskupów”. Kilkanaście takich biogramów przetłumaczyłem, gdy dotarło do mnie, że z tej informacji wynika, że podczas jednej uroczystości święceń biskup Rzymu ustanawiał równocześnie diakonów, prezbiterów i biskupów. Taka praktyka niewątpliwie bardziej podkreślała jedność i spoistość hierarchii Kościoła niż godność ludzi dostępujących kolejnych w niej stopni.  

Kilka lat temu – również kardynał Grzegorz Ryś w swojej archidiecezji – ustanowił diakonami mężczyzn żonatych. Przetoczyła się wtedy wśród duchowieństwa i świeckich dyskusja, czy powinni oni być wyświęceni na diakonów razem z mężczyznami składającymi przyrzeczenie celibatu, czy nie. Przy okazji tych rozmów pojawiło się rozróżnienie na diakonów „stałych” i … no właśnie… „niestałych”? „jednorocznych”? Tak jakby diakon, który z racji życia w celibacie jest równocześnie kandydatem do święceń prezbiteratu, miałby być innym diakonem niż ten, który z racji zawartego wcześniej małżeństwa nie może być przy obecnej dyscyplinie święceń wyniesiony do godności prezbitera. Ostatecznie – dzięki Bogu, a zapewne także dzięki mądrym doradcom biskupa i samemu biskupowi – w czasie jednej uroczystości święceń ustanowiono diakonami wszystkich: i żonatych, i bezżennych.

Chociaż lubię zagłębiać się w starożytność Kościoła i kocham badać czas naszych Ojców, nie uważam, że należy wracać do dawnych praktyk i zwyczajów. Duch Święty kształtuje przecież Kościół w każdym czasie i nie jest tak, żeby jego kształt w IV wieku był świętszy od naszego. Nie marzy mi się zatem jedna uroczystość, podczas której kardynał Grzegorz Ryś ustanowi dla naszej archidiecezji kilku diakonów, prezbiterów i jeszcze jednego biskupa pomocniczego. Marzy mi się natomiast pogłębienie świadomości – którą pięknie wyrażał rzymski zwyczaj, o którym wspomniałem – że hierarchia stanowi jedność, że sakramentem są święcenia powierzające różne zadania różnym ludziom żyjącym w różnych stanach, że Kościołem winien kierować nie jeden czy drugi genialny biskup lub proboszcz, ale kolegium: biskupi, prezbiterzy i diakoni z zachowaniem zarówno odrębności stopni, jak i jedności całego organizmu.

Synodalność Kościoła, którą obecnie odkrywamy na nowo, musi zacząć się przecież od hierarchii. Dopiero gdy biskupi, księża i diakoni głęboko zrozumieją, że są jednością, że budują jeden Kościół, głoszą jedną Ewangelię i współdziałają przy wznoszeniu jednej budowli, umocni się równocześnie jedność całego Kościoła. Jak wierni świeccy i duchowni mają mieć poczucie życia w jednej wspólnocie, gdy jakiś biskup lub proboszcz myśli, że „Kościół to ja”?
Dobrze się zatem stało, że Kościół łódzki jednego dnia dostał dwóch biskupów na raz. Przynajmniej żaden z nich nie pomyśli o swoim urzędzie w oderwaniu od drugiego. I takiego myślenia życzę sobie, kolegom na urzędzie prezbitera, braciom biskupom i diakonom: tym, którzy niebawem zostaną księżmi, i tym, którzy po Mszy wracają do żon i dzieci. I oby nasza jedność była źródłem jedności całego ludu.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Przemysław Szewczyk Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl, poświęconego Ojcom Kościoła.