Polecamy również wywiad z bp. Arturem Ważnym o ewangelizacji dorosłych dzieci, które porzuciły wiarę.
W tym szaleństwie jest aborcja [Błażej Kmieciak]
Doszliśmy do absurdalnego stanu, w którym objawy towarzyszące kobiecie w ciąży są podstawą do jej przerwania, a z dyskusji o aborcji medycyna została już definitywnie wyproszona – pisze Błażej Kmieciak, profesor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, komentując wytyczne Ministerstwa Zdrowia „w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”. Ministerialny dokument zakłada, że ustawa o planowaniu rodziny dopuszcza aborcję z powodu zagrożenia dla zdrowia kobiety. Jak czytamy już na pierwszej stronie, zagrożenie może dotyczyć każdego obszaru zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. W przypadku tego drugiego przepisy nie ustalają żadnych kryteriów zagrożenia. Nie wskazują nawet, że zagrożenie ma być nagłe bądź bezpośrednie. Mówimy więc o zagrożeniu, które może być bezobjawowe lub potencjalne. Czy jednak w takim razie są ciąże, które nie wiążą się ze zmianą stanu zdrowia psychicznego kobiety? Czy może któraś z kobiet pamięta, by w ciąży nie odczuwała męczliwości, zmniejszenia energii, trudności z koncentracją uwagi, problemów z zasypianiem lub zaburzeń apetytu? W ten sposób naturalne objawy, jakie pojawiają się w okresie trwania ciąży w psychice kobiety, stają się czynnikiem, który ma zezwalać na aborcję – konkluduje Błażej Kmieciak.
Wywyższenie przez schodzenie [Marcin Jakimowicz]
Istotą kamedulskiego powołania jest bycie dla Boga. Nasze powołanie, postawę kontemplacyjną określa się jako „pracowitą bezczynność” – mówi przeor kamedułów na Bielanach o. Mateusz Kolbus w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem. Wybranie zakonu kontemplacyjnego jako drogi na całe życie dla wielu ludzi jest trudne do pojęcia. O. Kolbus rozumie te wątpliwości i pytania. „Główną motywacją musi być uwielbienie Boga. Wszystkie inne powody prędzej czy później okażą się niewystarczające” – mówi z przekonaniem. „Jednak im dłużej człowiek jest w eremie, tym bardziej sobie zdaje sprawę, jak bardzo jest słaby. To przedziwne, ale życie duchowe jest jednocześnie drogą w dół i w górę. Schodzeniem i wywyższeniem. To jest jednoczesny ruch. Umniejszamy się, a Bóg nas wywyższa. Pokora, czyli zgoda na siebie i naszą kondycję, nie załamuje nas, bo spotykamy w niej bezgraniczną i całkowicie bezinteresowną Bożą miłość” dodaje kameduła. „Czekamy na wielkie wydarzenia, a Bóg przychodzi w codzienności. W kruchych, małych gestach, znakach… Rzadko w spektakularnych fajerwerkach…” – kończy o. Mateusz Kolbus.
Nauczyciel – mission impossible [Ks. Tomasz Jaklewicz]
Mówienie o kryzysie wychowania jest truizmem. Trzy podstawowe środowiska wychowawcze, czyli rodzina, szkoła i Kościół, są dziś dramatycznie osłabione. Na początek roku szkolnego ks. Tomasz Jaklewicz zastanawia się z jakimi trudnościami muszą w dzisiejszym świecie, w którym „rządzi” smartfon, mierzyć się ci, ktrórzy pragną wychować młode pokolenia. „Wielu rodziców, nauczycieli czy księży ma poczucie niepowodzenia, jakim kończą się ich starania wychowawcze. Kto jest temu winien? Czy dzieci są dziś inne niż kiedyś? A może winne jest pokolenie wychowawców, które tkwi uparcie przy starych zasadach i nie dogania współczesności?” – stawia prowokacyjne pytanie ks. Jaklewicz, proponując szukać natchnienia i rozwiązania w naśladowaniu Jezusa, który w Piśmie Świętym często jest nazywany Nauczycielem. Uważne studiowanie Jego postawy przypomina nam najważniejsze prawdy: „Dobrze wychować znaczy nauczyć wychowanka właściwego korzystania z wolności”. „Mimo antywychowawczej presji dziecko będzie zawsze potrzebowało mądrego przewodnika i dobrej szkoły”. „Warto kochać po przyjacielsku swoich uczniów, stawiać wymagania i wierzyć w nich nawet wtedy, gdy nie spełniają od razu naszych oczekiwań. Wychowawca musi być człowiekiem nadziei” – kończy ks. Jaklewicz.
Wracaj do domu [Franciszek Kucharczak]
Ważne jest wspólne wędrowanie w Kościele ze świadomością, że wszyscy jesteśmy ochrzczeni w Chrystusie. On nas łączy – mówi bp Artur Ważny, przewodniczący Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji i członek Rady ds. Młodzieży; biskup diecezji sosnowieckiej, w rozmowie z Franciszkiem Kucharczakiem. Oficjalne młodzi odchodzą od Kościoła z powodu zgorszeń, rozczarowania, ale czy nie jest tak, że gdy się otworzą, często okazuje się, iż prawdziwe przyczyny tkwią głębiej? – pyta dziennikarz Gościa. „Myślę, że w dużej mierze tak jest. Oni nie mają poczucia zadomowienia, przekonania, że to jest moje miejsce, mój dom, że ktoś się mną interesuje, że mnie słucha, że dla kogoś jestem ważny. Próbują robić różne dziwne rzeczy, żeby skupić na sobie uwagę. Ale ja ciągle wierzę i wiem, że Kościół może im dać to, czego potrzebują. Kiedy pojawiają się wspólnoty, oni zaczynają się angażować. Powstaje więź, tworzą się relacje, a to wszystko podprowadza ich do samego Jezusa. Wielu młodych ludzi doświadczyło takiej żywej wspólnoty Kościoła i w niej spotkało Jezusa. I oni w swoim języku mówią do rówieśników: „Chodźcie, bo my znamy inny Kościół” – odpowiada biskup Ważny. Hierarcha opowiada w tym kontekście o przygotowaniach do VII Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji, który odbędzie się w Tarnowie od 8 do 20 października pod hasłem „Droga do domu”.