Przyjęcie kłamstwa bywa wygodniejsze niż szukanie prawdy, ale tylko na początku.
Dwa lata temu napomknąłem jednej z Ukrainek, które schroniły się u nas przed wojną, że mój dobry znajomy należy do Opus Dei.
„Cooo? Opus Dei?” – wykrzyknęła przerażona. W pierwszej chwili nie zrozumiałem, skąd ta gwałtowna reakcja. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że jej wiedza pochodzi z filmu na podstawie powieści Dana Browna, popularnego kilkanaście lat temu, który przyprawił tej organizacji kościelnej gębę mrocznej sekty przestępców. Wtedy, przed laty, wielu uwierzyło w te bzdury, bo film, nawet całkowicie zmyślony, ma potężną siłę wpływania na myślenie odbiorców. Stopniowo ekscytacja Opus Dei zanikła, bo rzeczywistość jakoś nie bardzo potwierdzała zbrodniczy charakter tej organizacji. Okazuje się jednak, że niekoniecznie zanikła tam, gdzie ludzie mają słabą styczność z realnym Kościołem rzymskokatolickim – na przykład na wschodniej Ukrainie (co jest jakoś zrozumiałe) albo w środowisku naszych rodzimych bojowników o wyzwolenie narodu spod jarzma klerofaszyzmu. Oto prof. Wojciech Sadurski, ubolewając nad faktem, że poseł znienawidzonej opozycji pozostaje na wolności, napisał na platformie X: „Przypominam, że Marcin Romanowski jest świeckim księdzem Opus Dei. Ta ponura ponadnarodowa czarna sotnia nie da swojemu Ukochanemu Synowi umrzeć w kazamatach, z rąk oprawcy. Transfer do Paragwaju czy innego Ekwadoru to żaden problem. To dodatkowy argument na rzecz aresztowania” – stwierdził.
„Świecki ksiądz”… ciekawe. Marcin Romanowski jest tzw. numerariuszem Opus Dei, który zobowiązał się do życia w celibacie. Ale nie jest księdzem, bo każdy ksiądz jest duchownym, a nie świeckim. Jeśli zaś chodzi o samą organizację Opus Dei, to jej celem jest dążenie jej członków do świętości przez jak najlepsze wypełnianie swoich obowiązków rodzinnych i zawodowych. I to działa – członkowie Opus Dei, podobnie jak uczestnicy mnóstwa innych wspólnot i organizacji w Kościele, na serio traktują Ewangelię w każdym przejawie swojego życia. Oczywiście mogą się trafić, jak wszędzie, także ludzie niepasujący do tego wzorca, ale nie wzorzec jest tego przyczyną, lecz odstępstwo od niego.
Skoro Opus Dei to taka przestępcza struktura, to niech pan profesor wskaże konkretną (ale nie pozyskaną w kinie) wiedzę o przestępstwach jej członków. Niech wyliczy nazwiska chociaż kilku zbrodniarzy z tej organizacji i przedstawi szkody, jakie ona wyrządza społeczeństwu.
Przypadek prof. Sadurskiego pokazuje źródła stosunku do Kościoła wielu podobnych aktywistów: mity i teorie spiskowe, bazujące na negatywnych przykładach i pomijające wszystko, co pozytywne.
Ja rozumiem, że to utwierdzanie ludzi w przekonaniu, iż Kościół jako całość jest szkodliwy społecznie, stanowi ważny element strategii piłowania katolików, ale nie ma powodu, żebyśmy tę strategię mieli potulnie przyklepywać. Kto chce wierzyć w kłamstwa, jego sprawa, ale niech przynajmniej ma alternatywę.
KRÓTKO:
Sumienie uznane
Sąd w Berlinie uniewinnił farmaceutę Andreasa Kerstena, który odmówił sprzedaży pigułki „dzień po”, powołując się na przekonania religijne. Sprawa ciągnęła się od roku 2018, gdy Berlińska Izba Aptekarska wszczęła postępowanie przeciwko niemu. W 2020 r. Berliński Sąd Administracyjny orzekł, że miał on prawo do sprzeciwu sumienia. Izba Aptekarska zaskarżyła wyrok, ale obecnie sąd utrzymał w mocy uniewinnienie Kerstena. Jest to pierwszy w Niemczech wyrok potwierdzający prawo farmaceuty do wolności sumienia. „Zostałem farmaceutą, aby promować zdrowie, a nawet ratować życie” – podkreślił Andreas Kersten, wyrażając obawę, że farmaceuci w końcu mogą zostać zmuszeni do porzucenia zawodu z powodu wierności swoim przekonaniom. Istotnie, jest taka obawa, bo środowiska proaborcyjne bazują na zagłuszaniu sumienia. W innym wypadku w ogóle aborcji by nie było.
Knebel
Irlandzki parlament pracuje nad ustawą mającą wprowadzić kary za tzw. przestępstwa z nienawiści. Instytut Ordo Iuris zwraca uwagę, że nowe regulacje zawierają także przepisy o charakterze ideologicznym, związane z koncepcją tzw. płci społeczno-kulturowej, czyli gender. Projekt wywołał liczne kontrowersje, szczególnie w związku z definicją „nienawiści”, która może prowadzić do ograniczenia prawa do wyrażania swoich przekonań. I tak oto swobody demokratyczne stają się coraz bardziej teoretyczne.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.