Zeświecczenie duchownych ma związek z brakiem duchowości świeckich.
Nieraz się słyszy, że największym zagrożeniem dla kapłanów jest zeświecczenie. Niedawno w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu powtórzył te słowa bp Damian Bryl. Z pewnością to słuszna diagnoza: duchownym zagraża zeświecczenie. Ale kiedy to czytałem, uderzyła mnie myśl, że przecież to samo grozi świeckim – i śmiem twierdzić, że jest to zagrożenie nie mniej poważne.
Ktoś powie, że to absurd, bo świecki z natury jest zeświecczony. Sama nazwa na to wskazuje. Ano właśnie – nazwa. Określenie „świecki” pochodzi od słowa „świat”. Ja tego w dzieciństwie dość długo nie wiedziałem, bo myślałem, że „świecki” wziął się od świecenia. No, taki źródłosłów byłby niezły i pasowałby do stwierdzenia Jezusa „Wy jesteście światłem świata” i do wezwania, żeby nasze światło świeciło przed ludźmi. Nasze – wszystkich tych, którzy Go spotkali i postanowili żyć Ewangelią. Chrześcijanin, który nie świeci, jest wyznawcą do bani, bo nie pociąga, tylko odstrasza. I to dotyczy każdego, kto ma się za człowieka Chrystusa. Przejęcie się Zbawicielem i podporządkowanie Mu całego życia to nie jest tylko domena księży i osób zakonnych, dzisiaj coraz wyraźniej to widzimy. Jeśli „świecki” ma dziś oznaczać kogoś, kto nie ma osobistej relacji z Bogiem, bo uważa, że od kontaktów z Nim są specjaliści, to ktoś taki wkrótce mentalnie lub nawet fizycznie podpisze akt apostazji.
Bez motywacji duchowej nikt dziś dłużej niż na chwilę nie pozostanie w Kościele. W obliczu oferty, jaką ma „ten świat”, ostoi się tylko taki świecki, który dużo lepszą ofertę odnalazł w Bogu. Spotkał Jezusa i zaczął świecić. I to jest zupełnie nowa jakość życia, przy której grzeszne wabiki „tego świata” nie znaczą nic, a nawet stają się odrażające.
Ja, dzięki uczestnictwu w życiu wspólnoty o charakterze ewangelizacyjnym, znam wiele takich osób. Widzę, jak się ludzie nawracają – i to ma przełożenie na ich życie. To, z czego do niedawna kpili, teraz jest ich pasją i przynosi im poczucie sensu, którego daremnie szukali poza Kościołem. Wracają do wspólnoty wierzących, do sakramentów, do codziennej modlitwy, odkrywają Pismo Święte. Nagle te „kościółkowe” rzeczy zaczynają błyszczeć blaskiem, którego w ogóle nie znali.
Duchowni, którzy posługują takim środowiskom, sami się nimi niesamowicie budują. Widzą, że są bardzo potrzebni i bardzo kochani, a to – poza osobistą modlitwą – najlepsze zabezpieczenie przed zeświecczeniem.
Do osób z tych środowisk można by się zwracać tak, jak św. Paweł: „do świętych, którzy są w…”. Właśnie tak, bo ludzie, gotowi spełnić każde życzenie Boże, są święci. Jeśli „świeckość” ma oznaczać świętość, to owszem – niech wszyscy, nawet duchowni, będą świeccy. I niech świecą.
KRÓTKO:
Sprint obłędu
Władze USA dążą do utrwalenia ideologii gender w prawie federalnym. Przestrzegli przed tym biskupi Robert E. Barron i Kevin C. Rhoades. Przypomnieli, że papież nazwał gender „najokropniejszym niebezpieczeństwem” obecnego czasu. Wskazali, iż w ciągu ostatnich kilku lat agencje federalne metodycznie pracowały nad promocją tej ideologii kosztem praw osób wierzących. „Ostatnio ten ciągły marsz stał się sprintem” – stwierdzili, wskazując na przyspieszenie legislacyjne w tej sprawie. Forsowane ustawodawstwo nie liczy się z prawami chrześcijan, np. nakładając na szpitale katolickie obowiązek przeprowadzania operacji „zmiany płci”. Biskupi stwierdzili: „Zasady te promują ideologiczny światopogląd sprzeczny z podstawowym porządkiem natury ludzkiej”. W USA jak w Polsce – jaka władza, takie porządki.
Co z dziećmi
Według sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” 45,6 proc. badanych sprzeciwia się prawu jednopłciowych związków partnerskich do wychowywania dzieci, natomiast 51,7 proc. popiera tę opcję. Wśród tych ostatnich dominują wyborcy koalicji rządzącej – w tej grupie aż 84 proc. ankietowanych popiera powierzanie takim parom dzieci, a tylko 15 proc. się sprzeciwia. I wszystko pasuje: kto głosuje na polityków domagających się zabijania dzieci nienarodzonych, tego i stan wychowania dzieci narodzonych specjalnie nie martwi.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.