Siły brytyjskie i amerykańskie zaatakowały kilkanaście celów militarnych rebeliantów Huti.
Siły amerykańskie i brytyjskie przeprowadziły w nocy z czwartku na piątek naloty w różnych częściach Jemenu, atakując potencjał wojskowy Huti w ramach wysiłków, mających na celu powstrzymanie jemeńskich rebeliantów od ataków na ruch morski na Morzu Czerwonym.
Centralne Dowództwo USA oświadczyło, że uderzono w 13 celów na kontrolowanych przez Huti obszarach Jemenu. Naloty miały miejsce m.in w stolicy Sanie oraz w mieście portowym al-Hudajda. Według kanału al-Masira, kontrolowanego przez Huti, ataki wymierzone były także w infrastrukturę telekomunikacyjną w mieście Taizz.
Zdaniem Al-Masiry zginęły dwie osoby, a 10 zostało rannych, ale informacji tych, jak pisze agencja AFP, nie można było niezależnie zweryfikować.
"Siły brytyjskie wzięły udział we wspólnej operacji z siłami amerykańskimi, mającej na celu osłabienie zdolności militarnych Huti, którzy w dalszym ciągu przeprowadzają ataki na żeglugę międzynarodową na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej" - poinformowało brytyjskie ministerstwo obrony w komunikacie.
"Jak zawsze podczas planowania ataków dołożono wszelkich starań, aby zminimalizować ryzyko dla ludności cywilnej i infrastruktury niemilitarnej" - podkreślił resort.
Huti przyznali się do środowego ataku na masowiec i kilka innych statków u wybrzeży Jemenu, twierdząc, że była to odpowiedź na izraelskie ataki na Rafah w Strefie Gazy.