Kanclerz Niemiec Angela Merkel żąda od General Motors wyjaśnień ws. przyszłości Opla po opublikowanych w tym tygodniu doniesieniach, że amerykański koncern rozważa sprzedaż swych europejskich zakładów - oświadczył wczoraj rzecznik niemieckiego rządu.
"Pani kanclerz czuje znaczną empatię wobec pracowników Opla, którzy popadli w stan niepewności w następstwie tego rodzaju pogłosek" - powiedział rzecznik Steffen Seibert.
Jak podały w czwartek niemieckie media, wśród potencjalnych nabywców Opla są chińskie firmy motoryzacyjne oraz Volkswagen, ale ten największy europejski producent samochodów ma w polu widzenia także kilka innych transakcji.
Według Seiberta, Merkel zirytował brak reakcji GM na pogłoski o możliwej sprzedaży. Koncern, który odmówił skomentowania doniesień mediów, nie skontaktował się z urzędem kanclerskim ani ministerstwem gospodarki - zaznaczył Seibert.
GM porzucił plany pozbycia się Opla w 2009 roku po trwających miesiące negocjacjach w sprawie sprzedania go i podjął surową restrukturyzację spółki w celu wprowadzenia jej do strefy zysku - choć w roku ubiegłym przyniosła 1,6 mld dolarów strat.
Powołując się na źródła w Oplu, portal internetowy dziennika "Die Welt" podał w piątek, że występująca w ostatnim czasie jako oferent zakupu chińska spółka Beijing Automotive Industry Holding Co (BAIC) nawiązała kontakt z zarządem General Motors.
Doradcy bliscy BAIC powiedzieli Reuterowi, że nie złożono żadnej formalnej oferty. Prezes BAIC Wang Dazong, który przepracował w GM jako inżynier 20 lat, oświadczył, że jego spółka zamierza rozszerzyć działalność poza macierzysty rynek chiński.
GM, który ma joint-venture z chińską firmą SAIC Motor Corp, odmówił skomentowania wypowiedzi Seiberta oraz informacji o potencjalnym zainteresowaniu BAIC. Komentarza odmówił również Opel.
Jak powiedziały w czwartek Reuterowi osoby bliskie sprawy, prezes GM Daniel Akerson jest niezadowolony z niezdolności Opla do wyjścia ze strefy strat i rozważa opcje w sprawie tego, co zrobić ze spółką.