Film Pawła Maślony nie jest dziełem biograficznym. Występują w nim dwie autentyczne postaci, czyli Kościuszko i jego czarnoskóry adiutant, ale sama historia jest fikcyjna. To raczej pasjonująca, zrealizowana perfekcyjnie opowieść z przeszłości, w której znajdziemy sporo odniesień do współczesności.
Maślona nie porwał się na wielkie epickie kino realizowane za ogromne pieniądze, ale zrealizował świetny dramat historyczny, który ogląda się od początku do końca z ogromnym zainteresowaniem. To film pełen napięcia, emocji, prawdziwe kino przygodowe. I, co ważne, podejmuje praktycznie dotychczas nieobecny w polskim filmie temat relacji pomiędzy szlachtą a chłopami, czyli problem pańszczyzny.
Akcja „Kosa” rozpoczyna się wiosną 1794 roku, kiedy Kościuszko wraz z Domingo, swoim adiutantem, wraca do Polski. Obaj usiłują przekraść się do Krakowa, gdzie Kościuszko, którego poszukują Rosjanie pod wodzą rotmistrza Dunina, ma stanąć na czele powstania. Równolegle jesteśmy świadkami dramatu, jaki rozgrywa się pomiędzy dwoma przyrodnimi braćmi z powodu schedy po zmarłym niedawno ojcu.
Znakomity scenariusz i reżyseria oraz wspaniałe kreacje Jacka Braciaka w roli Kościuszki i Roberta Więckiewicza jako Dunina to największe atuty tego pasjonującego kostiumowego dramatu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz