Szkolne nauczanie o sprawach wiary to norma w cywilizowanych krajach. Polacy są w tej sprawie dezinformowani – mówi ks. dr hab. Roman Buchta.
Franciszek Kucharczak: Minister edukacji chce ograniczyć liczbę lekcji religii. Może to zrobić?
Ks. Roman Buchta: Konkordat, który gwarantuje nauczanie religii w szkole, nie mówi o sposobie jej organizacji. Nawet w rozporządzeniu dotyczącym lekcji religii nie ma mowy o umieszczaniu jej na pierwszej czy ostatniej lekcji. Tymczasem młodzież nieraz dojeżdża do szkół z bardzo daleka. Niektórzy wychodzą z domu o piątej czy szóstej rano. Kiedy religia będzie na przykład o siódmej, to dla nich będzie problem. Można więc powiedzieć, że takie działania są pewnego rodzaju zachęcaniem młodzieży do rezygnowania z religii. Konkordat mówi też o prawie do nauczania religii, ale nie mówi, w jakim wymiarze. W praktyce stosuje się różne rozwiązania, uzależnione często od możliwości kadrowych na danym terenie. Gdzie jest bardziej religijne środowisko, tam są dzieci i młodzież na religii, i są także katecheci. Gdzie Kościół jest słabszy, tam nie ma komu nauczać religii – wówczas z konieczności redukuje się liczbę godzin lekcyjnych do jednej tygodniowo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.