O miłości, która uzdrawia świat, trudnym życiu ludzi na terenach objętych wojną na Ukrainie i utracie nogi w bombardowaniu Bachmutu opowiada Grażyna Sławińska.
Agata Puścikowska: Dlaczego Pani to robiła i robi nadal? Dlaczego pomaga Pani ludziom żyjącym na objętych walkami terenach Ukrainy?
Grażyna Sławińska: Powody są co najmniej dwa. Pierwszy i zasadniczy to po prostu miłość do ludzi, których mało kto chce i potrafi kochać – wykluczonych, niepełnosprawnych. To jest trudna miłość. Oni nie są światu potrzebni, więc świat ich nie dostrzega. Tymczasem jeśli przestaniemy kochać, wszyscy przegramy. Miłość, która uzdrawia świat. Paradoks polega na tym, że świat ucieka przed prawdziwą miłością, a jednocześnie tak bardzo jej potrzebuje. Potrzebuje miłości, która jest po prostu byciem z drugim człowiekiem.
Najtrudniejsza miłość…
Chyba tak. Ale możliwa, i trzeba jej szukać, podążać za nią. Tak się w moim życiu stało, że w pewnym momencie nie mogłam realizować zadań wynikających z miłości tak, jak do tej pory. Skoro więc nie mogłam już tego robić, a zawsze była to moja misja, musiałam znaleźć inny sposób wyrażania tego uczucia. Odnalazłam drogę miłości, podróżując na Ukrainę. Do ludzi tam mieszkających.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.