Dobro jest unicestwiane. Wiele jest sytuacji, w których po dobru jeno pustka zostaje. Ogromna robota nas czeka. Od wielkiej, a tak naprawdę skarlałej polityki, po niby to drobiazgi odnoszenia się człowieka do człowieka.
Co to się dzieje… To nie jest pytanie, próżno zatem czekać odpowiedzi. Jeśli nie pytanie, to co? Myślę od kilku dni nad potwornymi zbrodniami – sześciolatek…, pięciolatek… Imiona przemilczane. Ktoś chciał ich wymazać z planety dumnej ze swoich zdobyczy. Może „wolność, równość, braterstwo”? Wpisałem te słowa w przeglądarkę i otworzył się własny mój felieton sprzed dwóch lat. Przypominam czytelnikom i sobie, że pełne hasło rewolucji francuskiej z roku 1793 brzmiało „Wolność, równość, braterstwo albo śmierć”. Bombardują nas wiadomości nie tylko o dwóch chłopczykach zamordowanych tak niedawno. Z przerażeniem patrzymy na zestawienie szczytnych haseł z równoczesnym przywołaniem śmierci. I z wieku XVIII, i nam współczesnych.
Śmierć jest nieodłącznym elementem rzeczywistości. I powszechnym. Totalnie powszechnym. To znaczy, że każde żywe stworzenie w jakimś momencie dobiegnie kresu swoich dni, co jest częścią opisu natury człowieka i każdego żywego stworzenia. A śmierć wniesiona w przestrzeń świata przez… Przez jakiś przypadek? Wiatr złamał dębowy konar i przygniotło człowieka. Odmian i wariantów bywa wiele. I mimo, że śmierć jest spodziewana z samej definicji, to jej nagłość przeraża. Dlatego w błaganiu Boga uroczystą pieśnią kierujemy ku niebu wezwanie: „Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie!”
Jeśli jednak dorosły człowiek zatapia ostrze noża w ciało drugiego człowieka… A jeśli ten drugi ma dopiero kilka lat życia… A jeśli takie rzeczy kumulują się w czasie? Tak jest i było. W Poznaniu i w Gdyni. A jeśli wywołany i obudzony spór między narodami – jak na Ukrainnie czy na Bliskim Wschodzie – staje się wielką misą ofiarną, do której spływa krew tysięcy dzieci i ich rodziców, co może czuć bezsilny? Bo nawet natychmiastowy ratunek bywa nieskuteczny – jak we wspomnianej tragedii w Poznaniu.
Zło różne ma oblicza, przedziwne i zwykle kłamliwe imiona, posługuje się człowiekiem, by innego człowieka zniszczyć, bywa uśmiechnięte jak kłamstwo, bywa okrutne jak oblicze Lucypera, a zawsze zaskakuje i przeraża. Zaskakuje wielość i różnorodność pomysłów i akcji władcy zła. Choćby okrzyczana „zabawa” księży w Dąbrowie Górniczej, choćby wychodzące na światło dzienne afery łapówkarskie, choćby transgraniczny przemyt ludzi… Po cóż wyliczać, jesteśmy na bieżąco dzięki mediom różnego autoramentu. Nawet w tak ważną, powszechnie uznaną i potrzebną sprawę parlamentarnych wyborów emisariusze zła usiłowali wtykać łapy.
Tych zranionych i zabrudzonych obszarów życia jest wiele. Może się mylę, może ulegam złudzeniom i widzę, bądź wymyślam sobie sprawy, których nie ma. A może na odwrót – nie dostrzegamy, albo nie przywiązujemy do niektórych wydarzeń większej uwagi. I okazały oset zrazu na miedzy, z czasem na całym polu się krzewi w najlepsze.
Dlatego potrzebny jest każdy okruch dobra. Aby nie było ani jednej pustej miedzy, ani skrawka naszego świata zostawionego na pastwę krzewiącego się ostu i tysiąca innych śmiercionośnych ziaren rozsiewanych przez… No właśnie, przez kogo? Ludzie są tylko narzędziem, sprawcą jest kto inny. Są tylko narzędziem? Zaraz, czy to znaczy, iż zdejmujemy z nich odpowiedzialność? Bynajmniej. Odpowiedzialne – bo jednak wolne są narzędzia zła. Takiego zła, które dzisiejszy temat wywołało. Nie tylko wtedy, gdy zło inicjują. Także wtedy, gdy złu nie zapobiegają – w sobie, w otoczeniu, w różnych grupach, organizacjach, czy partiach. Czasem ta odpowiedzialność jest ogromna, na miarę piekła. Czasem niby to niewielka. Ale tylko niby, bo i przez dziurkę wielkości szpilki cały zapas dobra kropla po kropli wyciec może.
Ostatni czas przyniósł wiele takich sytuacji, w których dobro jest unicestwiane. Sytuacji w których po dobru, zda się, jeno pustka została. Ogromna robota nas czeka. Nas, którzy niebezpieczeństwo widzimy i rozumiemy. Od wielkiej, a w istocie wielce skarlałej polityki, po niby to drobiazgi odnoszenia się człowieka do człowieka. „Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie!” Tylko wielki Pan, odwieczny Bóg, może nas uchronić i zachować przed wewnętrzną śmiercią i moralnym rozkładem. Trudnych czasów doczekaliśmy. Oby nie przyszły trudniejsze. Bóg jest z nami. Niejedną łzę jeszcze wylejemy, niejeden raz zapytamy Go: „Gdzie jesteś, Boże!” Czy to jest pytanie? Odpowiedź jest odwieczna: „Jestem bliżej, niż ci się zdaje”.
ks. Tomasz Horak