Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa tym, co wyróżniało Ewangelię od innych propozycji religijnych, była moc, która towarzyszyła przepowiadanemu Słowu. Znaki te, zdaniem pierwszych chrześcijan, były czymś powszechnym. Dlaczego dziś miałoby być inaczej?
21.10.2023 17:52 GOSC.PL
Drugie Czytanie: 1 Tes 1,1-5b
„Bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się samym tylko słowem, lecz mocą i działaniem Ducha Świętego oraz wielką siłą przekonania.”
Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa tym, co wyróżniało Ewangelię od innych propozycji religijnych, była moc, która towarzyszyła przepowiadanemu Słowu. Święty Paweł zaświadczał o tym wielokrotnie (1 Kor 4,20, 1 Kor 2,4). Znaki te, zdaniem pierwszych chrześcijan, były czymś powszechnym. Mówił o tym min. św. Ireneusz w swoim dziele „Przeciwko Herezjom” pisząc, że w czasie, w którym żyje „jedni mają wizje, inni proroctwa, jeszcze inni uzdrawiają chorych, kładąc na nich ręce, a ci odzyskują zdrowie, ba, ponadto zmarli są wskrzeszani i pozostają wśród nas przez wiele lat”.
W dzisiejszych czasach na nowo potrzebujemy głosić Słowo Boże w mocy Ducha Świętego, wśród Jego charyzmatów. Te dary sprawiają, że do wspólnoty wierzących w niemałej liczbie przyprowadzani są kolejni wyznawcy, a Ewangelia nie jest w odwrocie. Kilkanaście dni temu wraz ze wspólnotą prowadziliśmy warsztaty posługi charyzmatycznej w Liverpoolu. Podczas modlitwy przed drugim dniem wydarzenia prosiłem Ducha Świętego o słowo. W moim umyśle zaczęły pojawiać się obrazy i myśli, które zanotowałem. Kiedy dotarłem na miejsce, chciałem zaryzykować i podzielić się tym, co otrzymałem. Powiedziałem tak: „Mogę się pomylić, ale wierzę, że jest tutaj kobieta...” i zacząłem czytać na głos wszystkie moje notatki z modlitwy. „Kobieta ta siedzi w środkowej alei, w pierwszym rzędzie od środka. Masz jaskrawą bluzę, masz córkę, a w twoim imieniu i imieniu córki jest litera „M”. Gdzie jesteś?”. Kilka metrów ode mnie stała zapłakana kobieta, która nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Wiedziała, że widzimy się pierwszy raz w życiu, a ja nie mam prawa o niej nic wiedzieć. Powiedziała, że ma na imię Magda, a jej córka ma na imię Marysia. W notatce miałem zapisane słowa na temat jej darów i talentów, jej mama we łzach wyszeptała, że to wszystko prawda... Powiedziałem jej, że w relacji z córką jest jej ciężko, ale Bóg prosi ją, aby wytrwała i dała córce swoją uwagę i troskę, ponieważ w przyszłości Bóg będzie chciał posłużyć się nią w niezwykły sposób, a jej wsparcie jest teraz bezcenne. Po wszystkim jej mama powiedziała, że dziś jest dzień jej nawrócenia i ona wie, że Bóg ją widzi i zna jej rodzinę po imieniu! Zapytała mnie tylko, co zrobić, by od dziś iść odważniej za Bogiem…
Bóg tak bardzo chce objawiać nam swoją miłość i pięknymi narzędziami do tego są m.in. charyzmaty. Ks. Franciszek Blachnicki w 1961 roku wypowiedział w mojej ocenie bardzo ważne słowa, proroczo odczytując czas, w którym znajdujemy się obecnie: „W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, a nawet tzw. głębszy, intelektualny, ale paktujący ze światem. To wszystko utonie w morzu nowoczesnego pogaństwa. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony. Trzeba zdecydować się być świętym!”.
Przyjdź Duchu Święty i napełnij nas sobą na nowo!
Marcin Zieliński