Prezydent Barack Obama odwiedził w piątek bazę wojskową Fort Campbell w stanie Kentucky i spotkał się tam z żołnierzami sił specjalnych, którzy przeprowadzili 2 maja w Pakistanie szturm na kryjówkę Osamy bin Ladena.
Biały Dom w ograniczonym tylko zakresie informuje o tej wizycie, ponieważ chodzi tu o elitarny oddział komandosów marynarki wojennej (Navy SEALs). Przeprowadził on atak na rezydencję przywódcy Al-Kaidy pod dowództwem szefa Połączonego Dowództwa Sił Specjalnych USA admirała Williama McRavena.
Działania sił specjalnych otacza ścisła tajemnica. Jak twierdzą eksperci, opinia publiczna może nigdy nie dowiedzieć się nawet nazwisk członków tzw. Team 6 - złożonego z niespełna trzydziestu komandosów oddziału, który zabił bin Ladena.
Obama w czwartek osobiście podziękował admirałowi McRavenowi, a w piątek spotkał się w Fort Campbell z żołnierzami Team 6. Mediów na to spotkanie nie wpuszczono.
Administracja Obamy zwiększyła liczebność sił specjalnych - ich oddziały liczą teraz nie około 20, jak poprzednio, lecz często prawie 100 ludzi. Odgrywają one kluczową rolę w akcjach przeciw talibom w Afganistanie i Pakistanie.