W najnowszym „Gościu Niedzielnym”: Jaki kapłan na dzisiejsze czasy?
Szczególnie polecamy rozmowy z abp. Georgiem Gänsweinem, osobistym sekretarzem papieża Benedykta XVI, oraz z abp. Wiktorem Skworcem, podsumowującym posługę w archidiecezji katowickiej, a także przejmujący artykuł o pracy misjonarza br. Jacka Rakowskiego, ratującego dzieci na ulicach Zambii.
W najnowszym "Gościu Niedzielnym" nr 22/2023 Gość Niedzielny
Duży spadek powołań w Kościele katolickim w Polsce jest faktem. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba kleryków na wszystkich latach kształcenia zmniejszyła się o ok. 35 proc. Spadek powołań doprowadził do łączenia się seminariów duchownych, a jednocześnie wdrażane są nowe zasady formacji kapłańskiej. Bogumił Łoziński sprawdza, czy nowe formy pomogą kształcić kleryków potrafiących odpowiedzieć na wyzwania współczesności. „Przez lata niemalże każda diecezja za punkt honoru uważała posiadanie własnego seminarium. Mimo że niektóre nigdy nie były zbyt liczebne, argumentem było m.in. to, że klerycy muszą poznać specyfikę swojej diecezji. Ks. Przemysław Kwiatkowski, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych, wyjaśnia, jak to wygląda po połączeniu. – Wszystkie praktyki – parafialne, pedagogiczne czy pastoralne, odbywają się w macierzystej diecezji. Także pielgrzymki, oazy czy wolontariat, jak również sama rekrutacja do seminarium. Aby mieć kontakt z własną diecezją, klerycy uczestniczą w ważnych jej momentach, np. w Gnieźnie w odpuście św. Wojciecha. Święcenia przyjmują od swojego biskupa w macierzystej diecezji, a potem w niej pracują, są jej księżmi” – tłumaczy cytowany przez autora kapłan.
„Dla mnie Benedykt XVI był gigantem wiary i inteligencji, a jednocześnie osobą łagodną i życzliwą. Z pewnością był bardzo stanowczy, gdy mówił o wierze i Kościele Chrystusowym. To było fascynujące za każdym razem. Stwierdzenie, że był zimny i zdystansowany, jest całkowicie błędne. W żadnym wypadku nie był osobą, która chciałaby nad kimś dominować. Kiedy z kimś rozmawiał, patrzył mu w oczy. Umiał dobrze słuchać. Tak wchodził w osobistą relację ze swoim rozmówcą. Dla mnie stał się kimś, od kogo wiele się nauczyłem nie tylko w kwestii wiary; wiele dał mi także jako człowiek” – opowiada wieloletni sekretarz papieża.
Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w Polsce od 10 lat. W swojej najgłębszej treści zwraca uwagę na jedynego Kapłana nowego i wiecznego Przymierza – Jezusa Chrystusa. Ks. Rafał Bogacki wyjaśnia, czym jest Jego kapłaństwo na tle kapłaństwa Starego Testamentu? W czym jest nowe, jedyne i wyjątkowe? „Sam Jezus nigdy nie nazwał siebie kapłanem. Pochodził z królewskiego pokolenia Judy, podczas gdy wszyscy kapłani należeli do pokolenia Lewiego. Dystansował się wobec kapłaństwa Starego Testamentu, choć nie negował go jako instytucji ustanowionej przez Boga. Trędowatego, którego uzdrowił, odesłał właśnie do kapłanów, aby zgodnie z Prawem Mojżesza zweryfikowali jego aktualny stan i włączyli na nowo do społeczności Izraela. Znamienne, że Jezus wyrażał swój dystans także wobec arcykapłanów – rodu sprawującego najwyższą władzę religijną” – przypomina ks. Bogacki.
Bóg w Trójcy jest wspólnotą Osób. Naturalne jest więc, że ludzie, stworzeni na Jego podobieństwo, też szukają wspólnoty. Franciszek Kucharczak wskazuje, jaka wartość wypływa z przeżywania wiary we wspólnocie. „Ksiądz Robert Rosiak kilka lat temu z szesnastoma osobami ze wspólnoty, której był duszpasterzem, pojechał z pielgrzymką do Izraela. Po pewnym czasie dołączyła do nich przewodniczka z innej grupy. Kilka godzin później podeszła do księdza i powiedziała zaskoczona: „W tej waszej grupie jest coś niezwykłego, jakbyście wszyscy byli rodziną”. – Bardzo mnie to poruszyło, bo zobaczyłem, że wspólnota jest wielkim świadectwem dla świata. Samo bycie tych ludzi ze sobą otwiera innych na rzeczywistość Bożą – wspomina kapłan.Tak musiało być od początku. „Patrzcie, jak oni się miłują” – to zdanie, zanotowane przez starożytnego pisarza chrześcijańskiego Tertuliana, jest cytatem. Tak mówili poganie, zdumieni sposobem życia wczesnych wspólnot chrześcijańskich. Taka miłość płynie z Boga w Trójcy, która jest wspólnotą. Czy nie stąd bierze się więc chrześcijański instynkt tworzenia wspólnot wiary? Nie chodzi tylko o panujące tam relacje między ludźmi, ale przede wszystkim o relację z Bogiem, która we wspólnocie na ogół bardzo ożywa. Za tym zaś idzie potrzeba dzielenia się wiarą z innymi, a to już jest ewangelizacja” – przypomina autor.
„W jakim stanie przekazuje Ksiądz Arcybiskup patrymonium lokalnego Kościoła katowickiego swemu następcy?Mam nadzieję, że w dobrym. II Synod wiele spraw uporządkował, wiele udało się zrobić na polu duszpasterskim, administracyjnym i gospodarczym. Żyjemy jednak w czasach szybkich zmian i one dokonują się także w Kościele. W tym sensie mój następca będzie musiał się zmierzyć z nowymi problemami i wyzwaniami, podobnie jak ja i moi poprzednicy. Zawsze jednak działamy w Kościele z przekonaniem, że Duch Święty posyła ludzi odpowiednich na konkretne czasy” – mówi abp Skworc.
Bardzo źle jest ze znajomością historii wśród młodzieży. Jest się czym martwić – pisze Piotr Legutko, analizując najnowszy raport „Edukacja dla pamięci”, przygotowany przez zespół prof. Krzysztofa Malickiego z IPN. „To ważna informacja dla nas wszystkich, także dla polityków – na przykład organizujących „społeczne emocje” wokół rocznicy 4 czerwca 1989. Pokolenie dzisiejszych dziadków spiera się wciąż, czy faktycznie „tego dnia skończył się w Polsce komunizm”, natomiast wnuki w ogóle nie kojarzą daty, a w najlepszym razie nie traktują jej jako istotnej. W ułożonym przez uczniów kanonie 10 wydarzeń z historii Polski, które wywołują w nas dumę, obalenie komunizmu znalazło się na przedostatnim miejscu. Powstania Solidarności nie ma tam w ogóle.Generalnie znajomość historii wśród uczniów szkół średnich, mających przecież z nią regularny kontakt, jest mniejsza niż u osób dorosłych. W badaniu testowym średni poziom wiedzy tych pierwszych wyniósł 38 proc. przy wyniku 56 proc. u osób, które zakończyły już edukację. Jedna z części testu dotyczyła rozpoznawania zdjęć. To ikoniczne, z 1970 roku (robotnicy niosą zwłoki chłopca na drzwiach) rozpoznało tylko 28 proc. uczniów, zdjęcie z porozumień gdańskich (Wałęsa ze słynnym długopisem) jeszcze mniej – 20 proc. Połowa pytanych rozpoznaje na zdjęciu Jaruzelskiego, a Edwarda Gierka – 40 proc. Najbardziej szokująca jest jednak dysproporcja dotycząca bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Rozpoznaje go 91 proc. dorosłych, ale już tylko 45 proc. uczniów szkół średnich” – przywołuje statystyki autor.
– Najtrudniej jest powiedzieć rodzicom. Ciała często trudno rozpoznać. Przejechane przez pociąg, samochód, zmiażdżona głowa, bo zostało ukamienowane… – opowiada br. Jacek Rakowski. Krzysztof Błażyca opowiada o trudnej pracy polskiego misjonarza ratującego dzieci, żyjące na ulicach Lusaki, stolicy Zambii. „Targowisko Soweto wgryza się w pamięć. Soweto czerwone od ognia albo szare od palonych opon. Soweto pełne dzieci, które marzenia o lepszym życiu powierzyły ulicy, nieświadome tego, co je na niej czeka. Soweto przerażające… I choć do reprezentacyjnej Cairo Road, wizytówki Lusaki, jest stąd zaledwie kilka minut, to Soweto, przesiąknięte fetorem sfermentowanego czibuku (lokalnego piwa) i palonych śmieci, przy których grzeją się grupki chłopców oraz dziewcząt – niektóre już z własnymi dziećmi – sprawia wrażenie miejsca przeklętego. Mają dziesięć, dwanaście, piętnaście lat… Tych starszych ulica już wchłonęła. – Wiele dzieci, które tu znajdujemy, jest poparzonych. Rany, blizny od bicia, znęcania się. A czasem z zaniedbania, bo matki nie było, a dziecko podeszło do pieca. No i znam się z tymi, co pracują w kostnicy. Nie zliczę, ile już razy musiałem identyfikować ciała. Nie da się przyzwyczaić. Mam nadzieję, że nigdy nie przywyknę…” – mówi br. Jacek Rakowski.