GIODO: Dane w Kościele pozostaną

Kościół nie może przetwarzać danych osoby po tym, jak z niego wystąpiła. Jednak osoba ta nie może żądać usunięcia swoich danych z okresu, gdy do Kościoła należała - przypomina dr Wojciech Rafał Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO). W rozmowie z KAI wyjaśnia też m.in. ogólne zasady ochrony danych w Kościołach i związkach wyznaniowych oraz w szkolnictwie.

KAI: Jakie dane osobowe Kościół katolicki i inne Kościoły mogą gromadzić, a jakich nie?

- Prawo gromadzenia danych osobowych mają tylko te Kościoły, których dotyczą konkretne ustawy o stosunku Państwa do tego Kościoła. Mowa tu zarówno o najliczniejszych Kościołach jak katolicki, jak i tych prawie zanikających, jak np. Karaimski Związek Religijny w RP. Uprawnień takich nie mają inne związki wyznaniowe, widniejące w rejestrze MSWiA.

Według ustawy o ochronie danych osobowych, dane osób należących do Kościoła lub związku wyznaniowego mogą być przetwarzane na potrzeby związane z działalnością religijną. Szczegółowe zapisy ustalone są w danej ustawie.

Należy tu wyjaśnić pewną wątpliwość. Jeśli np. w parafii powstaje lista osób chętnych do wzięcia udziału w pielgrzymce, może się okazać, że mamy do czynienia nie z działalnością religijną, a ze zwykłym wyjazdem turystycznym, a więc działalnością gospodarczą. Owszem, wyjazd jest związany z kultem religijnym, ale w równym stopniu pielgrzymi muszą się stosować do przepisów ruchu drogowego. Czym innym jest więc działalność stricte religijna, a czym innym respektowanie także innych, dodatkowych przepisów.

KAI: Proboszcz zamieszcza na tablicy informacje o osobach zamierzających wstąpić w związek małżeński. Może to robić?

- Kościoły same zrezygnowały z publikowania takich danych, gdy zorientowały się, że takie działanie prowadzi do naruszenia prywatności przyszłych małżonków. Jeszcze kilka lat temu zapowiedzi przedślubne zawierały nie tylko imię i nazwisko, ale i dokładny adres zamieszkania. Był to rewelacyjny zbiór danych dla firm oferujących różne usługi dla nowożeńców: kwiaciarni, domów weselnych, sklepów z odzieżą, fotografów itd. Obecnie dopuszczane jest publikowanie tylko imienia i nazwiska oraz ewentualnie informacji o parafii, z której pochodzą narzeczeni.

KAI: W 2009 r. media donosiły o gdańskim katechecie, który powołując się na instrukcję wydziału katechetycznego kurii zebrał adresy uczniów nieuczęszczających na lekcje religii i przesłał je do parafii w miejscach ich zamieszkania. Rodzice protestowali, że doszło do złamania ustawy o ochronie danych osobowych.

- Takie działanie było z pewnością niedopuszczalne. Udostępnianie danych uczniów, którzy należą do Kościoła i chodzą na religię jest jak najbardziej uprawnione. Natomiast informowanie kurii o osobach, które nie są członkami Kościoła, nie mieści się ani w przepisach ustawy o ochronie danych osobowych, ani w zapisach Konkordatu.

KAI: Czy osobie, która zamierza wystąpić z Kościoła, przysługuje prawo żądania usunięcia danych osobowych z ksiąg kościelnych?

- Efekt wystąpienia z Kościoła katolickiego lub jakiegokolwiek innego Kościoła czy związku wyznaniowego ma wpływ na możliwości przetwarzania danych osobowych. Jeśli wystąpienie z Kościoła danej osoby jest faktem, to Kościół ten utracił możliwość dalszego przetwarzania jej danych. Jest zobowiązany do tego, by w odpowiednich bazach danych, którymi zarządza, umieścić informację, że taka osoba nie jest już członkiem wspólnoty.

GIODO nie wnika więc w to, jak przebiega procedura wystąpienia z Kościoła. Natomiast prawdą jest, że gdy ktoś z niego wystąpi, to jego dane nie mogą być dalej przez ten Kościół wykorzystywane. Ten człowiek nie może jednak żądać wycofania danych dotyczących okresu jego przynależności do Kościoła.

KAI: Jak chronić zwłaszcza osoby niepełnoletnie przed nieodpowiedzialnym udostępnianiem swoich danych w serwisach społecznościowych, z których coraz częściej korzystają?

- Ochrona danych osób niepełnoletnich to jeden z najważniejszych obecnie problemów dotyczących funkcjonowania Internetu. Jeżeli bowiem osoba pełnoletnia chce udostępniać w takim serwisie szczegóły swojego życia intymnego, to jestem ostatnią osobą w Polsce, która chciałaby to cenzurować. Każdy dorosły ma prawo do takiego budowania swojego wizerunku, jakie uznaje za stosowne. Jeśli swoje dane osobowe, w tym intymne, w Internecie zamieszcza osoba 16-letnia, to zastanawiałbym się, czy wie, co robi i czy zdaje sobie sprawę, jaki wpływ może to mieć na jej przyszłe życie. Z kolei publikacja takich danych przez 13-latka skłania do postawienia pytania, czy ktoś go do tego nie nakłonił. Warto zaś przypomnieć, że utrzymywanie stosunków seksualnych z osobą poniżej 15. roku życia jest w naszym kraju przestępstwem.

Przed upublicznieniem informacji w Internecie powinniśmy się zastanowić, jakie informacje o sobie na pewno chcemy tam prezentować. Chodzi o listę danych, które chcielibyśmy umieścić w powszechnie dostępnym serwisie, ale jeszcze tego nie zrobiliśmy. Może wystarczy imię i nazwisko, pseudonim, adres e-mailowy, ale niekoniecznie ten główny, z którego korzystamy. Druga grupa informacji to te, których na pewno nie chcemy upubliczniać, gdyż boimy się ich wypłynięcia poza nasz profil.


Rozmawiał Łukasz Kasper

« 1 2 »