O serialu „Polowanie na ćmy” mówi reżyser Michał Rogalski.
EDWARD KABIESZ: „Polowanie na ćmy” to drugi po „Domu pod Dwoma Orłami” serial historyczny, który miał premierę w tym roku. Jak doszło do jego realizacji?
MICHAŁ ROGALSKI: Takie projekty mają wielu ojców. Wacław Holewiński spotkał się z kimś z telewizji. A z drugiej strony współproducentem było Akson Studio Michała Kwiecińskiego. To jest zazwyczaj synteza takich spotkań.
Serial jest ekranizacją powieści Holewińskiego „Pogrom 1905”. Jakie założenie przyświecało Panu w realizacji?
To nie jest ekranizacja, tylko serial na motywach powieści, która opowiada o prawdziwych wydarzeniach. Mamy więc takie nałożenie się rzeczywistości i talentu pana Holewińskiego. Struktura powieści jest zupełnie inna niż struktura naszego opowiadania. Ja cenię sobie odtwarzanie światów, które kiedyś istniały. Takich jak dziewiętnastowieczna, wielokulturowa Warszawa o zupełnie innej niż teraz topografii. Odtworzenie takiej rzeczywistości jest czymś niezwykle ekscytującym. No i ten bardzo ciekawy konflikt wewnątrz społeczności żydowskiej, który jednak wykroczył poza tę społeczność i stał się konfliktem całej Warszawy. Holewiński wysnuł taką tezę, że było to następstwo rosyjskiej prowokacji. Można się z tym zgadzać lub nie, ale jest to bardzo ciekawe dramaturgicznie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.