Maciek ma głęboką niepełnosprawność i okalecza się, Anią trzeba zajmować się przez całą dobę, Małgosia słabo słyszy, słabo widzi i nie mówi. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wygląda codzienne życie rodziców tych dzieci.
Rodzice ledwo żywi Maciek miał bardzo silną padaczkę, która zostawiła ślady – ma głęboką niepełnosprawność intelektualną, nie mówi, nie chce wykonywać poleceń, nie może obejść się bez pieluchy, nie umie sam się bawić, nie chce korzystać z tabletu, niedawno zaczął się okaleczać. Ma 13 lat, ale nawet przez chwilę nie może zostać sam – wylicza matka chłopca, Angelika Zientek. Nie musi dodawać, że dla siebie zupełnie nie ma czasu. A przecież w domu jest jeszcze dwoje młodszych dzieci – 4-letnia Nina i roczny Bartek. W opiece nad Maćkiem pomagają dziadkowie, zwłaszcza w czasie wakacji. Dla starszych osób to jednak wyczerpujące zadanie, bo przy wnuku trzeba stale być, trzymać go za rękę, a i tak nie ma pewności, że nie zrobi sobie krzywdy. Przed rokiem u chłopca wzmogły się zachowania autoagresywne i samookaleczanie. Zajęcia w szkole Maciek kończy o 11.40 – od tej chwili dla jego mamy nic i nikt poza nim nie istnieje, aż do wieczora, kiedy chłopiec zaśnie. Angelika nie pracuje, no bo jak… Nie może też niczego z Maćkiem załatwić w urzędzie, wyjść z nim do sklepu, bo syn zrzuca wszystko z półek. Maciek nawet nie bawi się z rodzeństwem, Niną i Bartkiem, bo się wtedy denerwuje i robi sobie krzywdę. Dla Angeliki opieka wytchnieniowa jest więc bardzo ważna i potrzebna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Widera-Podsiadło