Ballada o Benku

To film pełen ciepła i optymizmu. A tytułowy Benek to jeden z niewielu pozytywnych bohaterów, jaki pojawił się w polskim filmie w ostatnich latach.

Robert Gliński zdjęcia do „Benka” kręcił w 2006 roku. Film został pokazany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2007 roku, gdzie Zbigniew Stryj grający w nim rolę Eryka, brata głównego bohatera, zdobył nawet nagrodę za drugoplanową rolę męską. „Benek” spodobał się także na festiwalu w Tarnowie, gdzie otrzymał nagrodę jury młodzieżowego. Od tego czasu… słuch o filmie zaginął. Dopiero w tym roku niespodziewanie wszedł na ekrany naszych kin.

Wzięte z życia
W twórczości Roberta Glińskiego „Benek” stanowi osobny rozdział. W odróżnieniu od innych filmów reżysera, w których trudno się było doszukać choćby cienia nadziei, a ich bohaterowie od początku stali na straconych pozycjach w zetknięciu z brutalną rzeczywistością, „Benek” jest filmem pełnym ciepła i optymizmu. Co ciekawe, jego akcja rozgrywa się na Śląsku, który w ostatnich latach w polskim kinie stał się symbolem regionu dotkniętego wszystkimi negatywnymi skutkami gospodarczej metamorfozy. A jednocześnie, podobnie jak inne filmy reżysera, „Cześć Tereska” czy „Świnki”, również i ten zainspirowała historia wzięta z życia.

Jerzy Morawski, scenarzysta filmu, człowieka będącego pierwowzorem postaci głównego bohatera poznał w czasie zdjęć do serialu telewizyjnego. – Pracownica jednej z agencji znajdujących pracę byłym górnikom, dając nam listę nazwisk naszych potencjalnych rozmówców, rzuciła okiem na początek i kategorycznie zapowiedziała: ten to słowa nawet nie powie! – wspomina. – Oczywiście zaciekawiła nas i w taki oto sposób poznaliśmy pierwowzór Benka.

Nasz rozmówca w wieku osiemnastu lat trafił do kopalni, zjechał pod ziemię i tak od tamtej pory wyglądało jego życie. Praca na kilka zmian, dom, sen. Tak naprawdę nie znał w ogóle świata, tego, co dzieje się „na górze”. Paradoksalnie dopiero utrata pracy i kupno mieszkania otworzyły mu oczy na życie poza kopalnią, na ludzi dookoła i na uczucia. Najbardziej poruszające w Andrzeju było to, że pomimo swojego wewnętrznego wycofania był niesamowicie „prawdziwym człowiekiem”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz