Aktorzy podłączają do prądu słońce, księżyc i gwiazdy. I staje się światłość. Stwarzanie świata wygląda tu jak meblowanie dziecięcego pokoju.
Fototapety, pluszowe zwierzaki i wielka gumowa piłka wyobrażająca kulę ziemską – to elementy scenografii spektaklu „Początek”, przygotowanego przez gliwicki Teatr A. Artyści, do tej pory znani głównie ze sztuk dla dorosłych, postanowili stworzyć biblijny teatr dziecięcy. Pierwsze przedstawienie z tego cyklu przenosi nas w świat Księgi Rodzaju. Ale te przenosiny mogą być zaskakujące także dla dojrzałego widza.
Jak dla dorosłych, tylko lepiej
– Ktoś kiedyś powiedział, że dla dzieci trzeba tworzyć jak dla dorosłych, tylko lepiej – uśmiecha się Mariusz Kozubek, scenarzysta i reżyser spektaklu. – Chcieliśmy zobaczyć, na ile umiemy gadać do dzieci. Większość z nas ma małe dzieci i wiemy, jak bardzo są one nieobliczalne. Musieliśmy włączyć sobie dziecięcą wyobraźnię, żeby przełożyć teksty biblijne na język dziecięcy. Dzięki temu rzeczy, które sami oswoiliśmy jako wierzący, zaczynamy na nowo słyszeć.
Czego dorosły może się dowiedzieć z tego dziecięcego spektaklu, pełnego fantastycznych pomysłów? Może tego, że Pan Bóg, stwarzając świat, mógł się bawić jak dziecko? Że Stwórca jest artystą, który najlepiej zna się na kolorach? A może to, że Szatan odbiera nam zabawki, dając w zamian marne świecidełka? – Wszystko, co mówimy dzieciom, odnosi się także do dorosłych – podkreśla reżyser. – Jedynie język się zmienia. Musimy się posłużyć nieco większą dosłownością. Zresztą, nawet tworząc „dorosłe” sztuki biblijne, zawsze zastanawiamy się, na ile ludzie znają opowiadaną przez nas historię. Wielu z nich trafia przecież na nasze spektakle zupełnie przypadkowo.
Na garnuszku Pana Boga
Na swojej stronie internetowej przedstawiają się jako „offowy teatr religijny”, choć, ich zdaniem, teatry dzielą się tak naprawdę na dobre i kiepskie. Ta, bardzo umowna, definicja ich twórczości ma więc raczej charakter użytkowy. – Ludzie, którzy nas zapraszają, często pytają, czy jesteśmy teatrem zawodowym czy amatorskim – opowiada Mariusz Kozubek. – Nie wiemy, co odpowiedzieć. Mamy różne wykształcenie: są u nas ludzie po akademii muzycznej czy teologii. Ale z drugiej strony od trzynastu lat zajmujemy się teatrem i z tego żyjemy, choć funkcjonujemy poza głównym obiegiem teatralnym. Jesteśmy u Pana Boga na garnuszku, nie mamy harmonogramu rozpisanego z dużym wyprzedzeniem. W lecie gramy sporo spektakli ulicznych, w Wielkim Poście często zapraszają nas na rekolekcje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski