W swej książce Marek Jurek stawia pytania o sens zaangażowania katolików w życie publiczne oraz o wartości w polityce.
Książka „Dysydent w państwie Popis” składa się z trzech części: obszernej rozmowy, wywiadu, który z byłym marszałkiem Sejmu RP przeprowadzili dwaj nasi redakcyjni koledzy Franciszek i Przemysław Kucharczakowie, dziennika, który autor prowadził, gdy był marszałkiem Sejmu, oraz zapisów z jego politycznego bloga. Przystępowałem do lektury książki przekonany, że poświęcona jest głównie polityce. Ale tak nie jest. Jest to przede wszystkim zajmująca opowieść o pewnej formacji polskiego katolicyzmu oraz świadectwo polityka, podkreślającego swe religijne inspiracje. Na szczęście nie ma w niej nic z kombatanctwa, czy wylewania żalów na wczorajszych przyjaciół politycznych, choć bohater opowieści nie stroni także od ocen.
Jeden z pokolenia
Jego opowieść to także fragment dziejów PRL, widzianych z perspektywy Gorzowa Wielkopolskiego. To zresztą niezwykłe, jak ludzie z polskiej prowincji potrafili przebić się do wielkiej polityki i zająć w niej ważne miejsce. Kariery Marka Jurka czy Kazimierza Marcinkiewicza, pozostając na gruncie gorzowskim, mogą być tego najlepszym przykładem. Jednocześnie jest to biografia pokolenia, które w drugiej połowie lat 70. tworzyło struktury opozycji, później „Solidarności”, a w stanie wojennym kontynuowało działalność. Dla mnie lektura tych fragmentów książki była tym ciekawsza, że byłem blisko wielu spraw, o których pisze autor i mam o nich wyrobiony własny, czasem odmienny pogląd. Marka Jurka znam od lat.
Uczestniczyłem w latach 80. w działaniach Ruchu Młodej Polski, którego on był jednym z założycieli. Byłem także w składzie ostatniej redakcji „Polityki Polskiej”, pisma tej formacji. Gwoli prawdy muszę napisać, że w tym środowisku było mi bliżej do Aleksandra Halla aniżeli do Marka Jurka. Także na początku lat 90. nie podzielałem poglądu Marka Jurka o potrzebie powołania nowej formacji politycznej, jaką było ZChN. Obca mi była jego fascynacja nurtem tradycjonalistycznym w Kościele, choć dostrzegam jego wartość, jako kontynuację wielkiej tradycji. Ceniłem go jednak za kulturę humanistyczną oraz konsekwencję, z jaką głosił swoje poglądy, szczególnie w kwestiach religijno-etycznych. Pod tym względem zawsze był kimś wyjątkowym na naszej scenie politycznej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski