Sokrates, Arystoteles i prawo

Prawo może być i twarde, ale musi mieć sens i cechować się umiarem

W Europie zawsze ceniono prawo, ale też nie szczędzono prawu krytyki. Wokół prawa toczono (i toczą się) nieustające dyskusje. Dotyczyły one kwestii fundamentalnych: co to jest słuszne prawo, jak je poznać i jak je zrobić. Włączały się w te dyskusje co znakomitsze umysły, także osób, zaliczanych do protoplastów kultury europejskiej. Przypomnę dziś dwóch filozofów greckich, których stanowiska i poglądy wydają mi się nader pouczające – Sokratesa i Arystotelesa.

Sokrates (469–399 przed Chr.) to chyba pierwszy z myślicieli, który zastanawiał się nad wzajemnym stosunkiem prawa i moralności. Jaka ma być treść norm prawnych, aby prawo było godziwe? Twierdził, że prawo stanowione przez władzę legitymującą się wiedzą, kulturą i odpowiedzialnością cieszy się domniemaniem godziwości, a mieszkańcy państwa winni go przestrzegać. Naraził się jednak sofistom zarzucając im, że pobierają opłatę za nauczanie (uważał, że nauczanie to obowiązek obywatelski). Został fałszywie oskarżony o podważanie autorytetów oraz o demoralizację młodzieży – i skazany na śmierć. Wyrok był jawnie niesprawiedliwy, stworzono mu jednak możliwość ucieczki. Sokrates atoli nie skorzystał z okazji, stawiając pytanie: czy może ostać się państwo, w którym pojedyncza osoba zdoła obalić wyrok sądu? Rzetelny patriota, wiedząc, że wyrok był głęboko niesprawiedliwy, postawił jednak wyżej pewność prawną, nawet jeśli wyrok wydano na podstawie złego prawa. Przyznał prawu wartość absolutną: „twarde prawo, ale prawo”.

Arystoteles również cenił prawo bardzo wysoko, ale go nie absolutyzował. Badania nad prawem miast greckich doprowadziły go do rozróżnienia sprawiedliwości „naturalnej” i sprawiedliwości „ustawowej”. Inaczej niż Sokrates okazał sceptycyzm co do doskonałości stanowionego prawa, jego niezłomnej ważności i bezwzględnego obowiązywania. Dostrzegł, że mogą istnieć ustawy niesprawiedliwe i domagał się, by je korygowano w imię naturalnej słuszności. Winien to uczynić ustawodawca, ale Arystoteles dopuszczał też przeprowadzenie takiej korekty przez osobę dotkniętą ustawą, jeśli mając argumenty w konkretnym przypadku uznałaby ustawę za niesprawiedliwą. Pewność prawna została w ten sposób sprowadzona do rozsądnych granic. Prawo może być i twarde, ale musi mieć sens i cechować się umiarem.

Naukę Arystotelesa przywoływano zawsze dla zrównoważenia poglądów (zwanych od XIX w. pozytywizmem prawniczym), że prawo jakie jest, takie jest, ale wymaga przestrzegania. Tomasz z Akwinu i moraliści chrześcijańscy, nawiązując do Arystotelesa, nauczali, że aby ustawa obowiązywała, musi być nie tylko ogłoszona, ale też słuszna – czyli nie godzić ani w dobro osoby, ani w dobro wspólne.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego